Przepis na gęś z... tkaniny. Przytulanka DIY – zrób to sam krok po kroku

2022-04-18 10:54

Od 20 lat jesteśmy małżeństwem i od 20 lat łączą nas uczucie oraz liczne pasje – mówi Anna Jasińska. – W tym m.in. miłość do przyrody i sztuki – uzupełnia Grzegorz Krawczyk. – No i szycia – dodaje Ania ze śmiechem.

Poznaliśmy się w… jeziorze – dosłownie (oboje uwielbiamy pływać!) – podczas obozu studenckiego i od razu wiedzieliśmy, że „my to my”. Zamieszkaliśmy w wieżowcu, a potem w chatce z piernika na północnym krańcu Polski, który nosi historyczną nazwę Natangia. Na koniec wylądowaliśmy w lesie, w Sołtysach, mniej więcej w połowie drogi między Wieluniem a Praszką. Tu żyjemy na skraju czasu, trochę w innym świecie (kto wie, może to właśnie ten prawdziwy?) i tak nazwaliśmy nasz dom: „Na skraju czasu”. Z lasu powstałeś i w las się obrócisz – może tak będzie z nami?

Żyjemy na skraju czasu
Autor: Piotr Mastalerz, styl. Jolanta Musiałowicz Mieszkamy w lesie, na polanie pod rozłożystym dębem – mówią Ania i Grzegorz. – W wiekowej leśniczówce, której z upodobaniem przywróciliśmy urodę, ale oczywiście w naszym stylu – dodają ze śmiechem. – Jesteśmy plastykami z dużym doświadczeniem i wykształceniem pedagogicznym, prowadzimy tu warsztaty artystyczne i plenery. Wytwarzamy ręcznie unikatowe meble, stoły, stoliki, wieszaki, siedziska, abażury, półki i wiele innych, ale są to pojedyncze egzemplarze. – A ja dodatkowo zajmuję się szyciem, spod mojej ręki wychodzą poduszki, przytulanki, tekstylne dekoracje. Żartuję, że skupiam się na małych formach, takich do 80 cm – dopowiada Ania.

Zawsze tak żyliśmy, choć czasem próbowano nas wtłoczyć w ramki, nadać formę zbliżoną do poprawnej, ale my otrzepywaliśmy się z tego i z radością robiliśmy swoje. Coś wesołego, coś szalonego, żeby zaprzeczyć marazmowi wokół i przy tym bawić siebie i innych. Budujemy swój świat, a jeśli za wiele od niego wymagamy – mamy pod górkę! Wtedy sprzedajemy dom, w którym zrobiliśmy kilkanaście przemalowań, rewolucji meblowych i który już błaga: „Dajcie mi wreszcie święty spokój!”, i szukamy nowego lokum, czyli– nowego wyzwania! I znajdujemy! A przy okazji pojawiają się nowi przyjaciele, nowe przestrzenie, nowe pomysły.

Żyjemy na skraju czasu
Autor: Piotr Mastalerz, styl. Jolanta Musiałowicz Moja gęś ma do towarzystwa jeszcze wiele kuzynek – mówi Ania – oraz kury i przedziwne inne zwierzaki- -cudaki czy stwory-potwory. Szycie przytulAnek, poduch i innych drobiazgów, a raczej ich wypychanie (strrrrrasznie nudne!), to właściwie jedyne chwile, które spędzam przy telewizji. Na ogół jej nie oglądam, nie interesuję się też polityką. Nigdy nie byłam i nie będę osobą radykalną. Chcę być szczęśliwa, dawać szczęście innym. To proste: wszystko mamy w głowie i w bliskich, a pasje pomagają znaleźć spokój i harmonię, odnaleźć najprostsze radości.

Lubimy kropki… nie da się ukryć! Są na ścianach, zasłonkach, zdarzają się na naczyniach i pościeli. Ich obecność nie ma żadnej rozsądnej przyczyny. Podobnie jak literki i paski. (– Te na kominku sam malowałem! – chwali się Grześ.) Kropki są niedorosłe, a że bycie dorosłym bywa nudne i kojarzy się nam z koturnowatością i niewypadaniem (poza ramy tego, co wypada!), więc my stoimy w kontrze! Dlatego z pasją urządzamy każdy dom, w którym mieszkamy – zwłaszcza mąż działa na tym polu.

Ja zaś z upodobaniem szyję przytulAnki. Staram się, by były unikatowe, zaskakiwały nawet mnie. Wykrawając nożyczkami części szmacianek, nie używam szablonu, wolę, by to tkanina, jej wzór i faktura podpowiedziały mi kształt. Nigdy nie wiem, co powstanie po zszyciu przytulAnki. Czasem decyduje szczegół albo jego brak, np. kura bez oczu (ale po co oczy ślepej kurze?) albo lisokret bez jednej łapki – nie zawsze te maskotki są piękne (jak stworzenia w naturze), ale zawsze okazują się interesujące. Lubię niedopowiedzenia i w szyciu, i w życiu! (śmiech)

Jak krok po kroku uszyć gęś przytulAnkę? Zobacz!