Cel uświęca środki? Cwaniacki sposób na dogrzanie mieszkania kosztem sąsiadów

2022-09-26 9:09

Nie da się ukryć, że czeka nas dość trudna zima – głównie pod względem finansowym. Ogrzewanie mieszkań i domów, według prognoz, może kosztować nas nawet kilkaset złotych więcej niż rok temu. Niektórzy są jednak w stanie zrobić wszystko, byle nie płacić za ciepło. Nawet kosztem sąsiadów.

Apartament w Poznaniu - salon
Autor: Kamil Brycki / Studio Wonderspace

Po co mi kaloryfer? Mam sąsiada!

Nihil novi. Dogrzewanie własnego mieszkania kosztem sąsiadów to praktyka stosowana na szeroką skalę już w PRL. Wystarczy zakręcić kaloryfery i ogrzewać się ciepłem z sąsiednich mieszkań. „Idealnie”, gdy nasz lokal położony jest w samym centrum bloku czy wieżowca i otoczony jest wianuszkiem mieszkań.

Na takie pomysły wpada wielu Polaków każdej zimy. Fakt przytacza ciekawy przypadek z jednej z warszawskich spółdzielni mieszkaniowych.

Jeden z lokatorów uparł się i nie wpuścił do swojego mieszkania ekipy zakładającej instalację cieplną, nie pozwolił też zamontować kaloryferów ani poprowadzić pionów do innych lokali. Jego mieszkanie znajduje się na pierwszym piętrze dwukondygnacyjnego domu i jest ze wszystkich stron otoczone sąsiadującymi lokalami. Położenie idealne.

W rozmowie z dziennikiem przedstawicielka rzeczonej wspólnoty powiedziała, że problematyczny lokator motywował swoją decyzję ogrzewaniem mieszkania na własną rękę, piecem gazowym. Jednak istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że mężczyzna po prostu chciał uniknąć kosztów i dogrzewać swój lokal kosztem sąsiadów.

Takich historii jest wiele. Ale nie wszyscy „spryciarze” zakręcają grzejniki i czekają, aż dogrzeją ich sąsiedzi. Niektórzy odkręcają je tylko minimalnie, licząc, że skorzystają z pracujących na maksa kaloryferów sąsiadów. Polak potrafi.