Podtrzymuję tradycję

2020-05-12 11:37

Klimat gdyńskiego domu Awy Barlikowskiej-Kostiuk nawiązuje do wnętrz z XX-lecia międzywojennego. Kuchnia łączy zaś współczesną funkcjonalność z dekoracjami żywcem przeniesionymi z polskiego dworku

Skarby Gdynia
Autor: Igor Dziedzicki Awa w swojej kuchni. Białe szafki są zupełnie neutralne. Uwagę przyciągają ciemne półki i blaty zapełnione starą porcelaną.

Awa jest lekarką – internistką i kardiolożką. Mimo absorbującej pracy znajduje czas na coś, co daje jej wytchnienie i pozytywną energię. Kocha stare rzeczy: meble i porcelanę, przedmioty codziennego użytku i dzieła sztuki. Nie wyobraża sobie domu bez obrazów i grafik.
Moje Mieszkanie: Skąd u Ciebie zapał do zbierania dawnego wyposażenia?
Awa: Nie nazwałabym tego zbieraniem, to rekompensata za wszystkie utracone dobra materialne, nie tylko mojej rodziny. Dwa gdyńskie mieszkania mojej babci na Oksywiu zostały zbombardowane
we wrześniu 1939 roku. Prawie nic nie ocalało. Wojny przetaczające się przez Polskę tam i z powrotem pozbawiły nas prawie doszczętnie artefaktów historii materialnej. Chcę więc ocalić to i owo.
MM: Udało Ci się stworzyć niebanalny nastrój. W kuchni widzimy nie tylko ładne naczynia, lecz także dzieła sztuki czy zabytkową lampę.
Awa: To nie tylko moja zasługa. Mój mąż Wojciech Kostiuk jest artystą grafikiem, ma niezawodny smak i mnóstwo dobrych pomysłów. Chcieliśmy, żeby w naszej kuchni, gdzie lubimy przesiadywać z przyjaciółmi, oprócz dobrego jedzenia i ciekawych rozmów było też na co popatrzeć.
MM: Skąd pochodzą obrazy i grafiki, których masz mnóstwo w całym domu?
Awa: Zbieramy je od lat. Niektóre są prezentami od przyjaciół artystów, trochę obrazów odziedziczyliśmy po rodzicach męża. Sami też chętnie kupujemy. Mamy oko na współczesne grafiki i stare sztychy, nie mówiąc o tym, że mój mąż uprawia m.in. grafikę warsztatową. Mam co wieszać na ścianach i, choć mąż trochę protestuje przy wbijaniu kolejnych gwoździ, w sumie dobrze się przy tym bawimy.
MM: Podoba mi się w Twojej kuchni przemieszanie konwencji z zachowaniem harmonii oraz dbałość o szczegóły.   
Awa: Lubię taki lekki miszmasz. Nie chodzi mi o naśladowanie jakiegoś stylu, ale o stworzenie pretekstu do pokazania dobrego starego rzemiosła, np. dębowej półki czy porcelanowej wazy. Lubię też zmiany, więc co jakiś czas przestawiam swoje skarby – coś schowam, inne rzeczy wyjmuję ze schowków. Każda dostaje swoje pięć minut.
MM: Masz ulubione przedmioty?
Awa: Mam słabość do dzbanków i waz. Zawsze się za nimi rozglądam. Gdy jakiś kształt czy wzór mnie urzeknie – przepadłam! Nie zważając na to, ile ich już posiadam, wracam do domu z nowym nabytkiem. Ale raczej nie jestem kolekcjonerką. (śmiech)