MM 9/2018 - Na wsi życie cudowne: Małgorzata Staszczak-Ciałowicz

2018-08-08 16:40

Małgorzata i Zbigniew od zawsze mieszkali w Krakowie. – Aż tu nagle, 10 lat temu, zapragnęliśmy… domu na wsi – mówią. – I krok po kroku osiągnęliśmy cel!

Spis treści

  1. Plan do zrealizowania
  2. Wnętrze z klimatem…

Moi dziadkowie i pradziadkowie mieszkali w Krakowie. Typowe mieszczuchy – wspomina Małgorzata. – Spacerowałam z dziadziem po Plantach, zwiedzałam z nim bożonarodzeniowe szopki w śródmiejskich kościołach, wrastałam w miasto… Ale któregoś dnia 10 lat temu wybrałam się z mężem i synem na wycieczkę pod Kraków. Pachniały ziemia i zieleń, brzęczały owady, było tak leniwie i spokojnie… Zapragnęliśmy domu na wsi.

Plan do zrealizowania

Małgorzata i Zbyszek, wychodząc z założenia, że podobno można zrealizować każde marzenie, o ile ułoży się rozsądny plan, zaczęli działać. Pierwszy krok to znalezienie działki. Początkowo szukali czegoś na południe od Krakowa, z widokiem na Tatry. Ostatecznie jednak w oko wpadła im działka 20 km na zachód od miasta. – To było prawdziwe cudo – opowiada Małgorzata. – Na skraju wsi, z wijącym się u stóp strumykiem obrośniętym starodrzewem wyglądającym jak las oraz starym sadem. Wyobraźcie sobie, jak to wyglądało: wszystko soczyście zielone, szemrząca woda i drzewa owocowe, jak to w maju, obsypane kwiatami. Byłam ugotowana! Wielką działkę kupiliśmy na pół z siostrą męża. Ona postawiła góralską chatę z bali, a my – murowany dom wiejski, częściowo obity drewnem, z gankiem i drewnianymi kolumnami, które niespodziewanie nadały mu dworkowy charakter.

Wnętrze z klimatem…

…a raczej klimacikiem, jak mówi gospodyni. – Nasz dom jest zwykły i skromny, żadne nadzwyczajne cudo, ale ma to coś! – dodaje. – Może tak się dzieje za sprawą belek na suficie (drewniane belkowane stropy to mój autorski pomysł) albo drewnianych podłóg i starych mebli, z których wiele zdobiło domy przodków? Któż to wie? Najpewniej jednak to zasługa jego autentyczności oraz dobrej energii, jaką jest wypełniony. Oboje z mężem kochamy i szanujemy przyrodę. Od dawna mieszkają z nami nasze ukochane zwierzaki: czarna kotka Pola (oczywiste, że Negri, skoro po sąsiedzku rudził się kocurek Rudolf, Valentino, jak sądzę) oraz wilczyca Uta (prezent od przyjaciół ze Szwecji). Tej wiosny w kominie zamieszkała sowa. Jak na domownika przystało, została obdarowana imieniem. Klara co wieczór ok. 21 wyrusza na łowy, ale rankiem jest już na kominowym stanowisku…

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Podziel się opinią
Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE