Aparat w majonezie

2009-04-30 2:00

Chrzciny, komunie, śluby w obiektywie Pokryckiego to nasz narodowy portret we wnętrzu.

Fotografia
Autor: Przemysław Pokrycki
Zdjęcie do bloczka '1 zdjecie' - art 4933
Autor: archiwum Przemysław Pokrycki, Łazienki, format: 58x22 cm, technika: archival print, passe-partout 70x34 cm, cena 1500 zł, (edycja 15 egz.).

dobre wnętrze: Skąd pomysł na cykl „Rytuały przejścia”?

Przemysław Pokrycki: Zaczęło się od zlecenia dla „Przekroju”. Fotografowałem dla nich komunie dzieci. Chciałem pokazać, jak świętują ludzie, ale nie przedstawiać kościoła. Pojechałem do siebie na wschód, pod Hrubieszów, i wpadłem na pomysł, że najlepszym sposobem będzie fotografowanie rodzin w miejscach, w których się spotykają, imprezują, czyli w domach, restauracjach. Tak narodził się pomysł na zdjęcia za stołem czy przed stołem, bo to jednak miejsce determinuje, gdzie będzie wykonywana fotografia. Nasze mieszkania są tak ciasne, że nieraz sprzęt i lampy miałem upaćkane w majonezie.

dw: Jak przeszedłeś do innych uroczystości?

P.P.: Kiedy robiłem komunie, co jakiś czas pojawiały się prośby o sfotografowanie ślubu czy wesela. Stąd kolejny pomysł, żeby według tego samego klucza robić inne uroczystości. Przecież fotograf jest od tego, żeby dokumentować komunie, śluby i chrzciny.

dw: Od wielu lat obserwujesz Polaków. Czy pokusiłbyś się o nasz portret socjologiczny?

P.P.: Zaczynając ten projekt, założyłem sobie, że jak pojadę pod Białystok, sfotografuję zupełnie inne wesele niż w Warszawie, a jak pojadę do Łodzi, będzie jeszcze inne. Nic bardziej mylnego. To wszystko jest bardzo podobne i nie zależy od regionu Polski, tylko od warstwy społecznej. Na wsi można zrobić miejskie wesele, w mieście – wiejskie. Na wsi urządza się „miastowe” wesela, coraz rzadziej organizuje się je w domach, a coraz częściej w restauracjach, salach weselnych. Są dekoracje, kelnerzy. Z kolei w miastach spotykam tzw. wiejski stół, nad którym wiszą kaszanki, wędzone szynki, kiełbasy, a dekoracją jest słoma. Taki ludowy kącik na miejskim weselu.

dw: Jak komponujesz zdjęcia?

P.P.: Staram się fotografować jak amator, czyli szerokokątnym obiektywem, najważniejsze osoby w centrum kadru, proste oświetlenie, żeby było jak najwięcej widać, i to jest wspólny mianownik z amatorem, który też tak robi. Ja mam w środku kółeczko i celuję nim w głowy najważniejszych osób. Wszystkie zdjęcia są robione tym samym aparatem, tym samym obiektywem, na tym samym materiale, prawie tak samo oświetlane. Wszystko od trzech lat tak samo.

dw: Czy rytuały przejścia mogłyby być czarno-białe?

P.P.: To nie miałoby sensu. Zbyt dużo szczegółów by umknęło. Coca- -cola jest czerwona i ma być czerwona, nie czarno-biała. Wtedy to działa.

W skrócie:

Przemysław Pokrycki. Urodzony w 1974 r. w Hrubieszowie. Absolwent łódzkiej Filmówki mówi o sobie „fotograf ślubny”. Jako jedyny Polak został zaproszony na tegoroczny prestiżowy festiwal fotograficzny Fotofest Houston. Teraz przygotowuje wystawę swoich zdjęć w Chinach..