Prywatne DNA - wywiad z Giulio Cappellinim
Dziś ludzie chcą żyć w miejscach, które mówią coś o ich tożsamości. Cieszy ich możliwość łączenia produktów pochodzących od różnych projektantów i z różnych kontynentów. To wielka zmiana w branży – mówi Giulio Cappellini, włoski architekt i projektant, który rodzinną firmę z Mediolanu przekształcił w jedną z najbardziej wpływowych marek światowej branży wzorniczej.
Maja Mozga-Górecka: Stwierdził Pan kiedyś, że chce projektować marzenia, a nie przedmioty. Jakie marzenia ma Pan na myśli? I czy to znaczy, że we wzornictwie przemysłowym chodzi coraz bardziej o atmosferę, o to, co niematerialne?
Giulio Cappellini: Na rynku są setki, tysiące dobrych produktów. Naszym zadaniem jest sprawić, by ludzie nie czuli się przez nie onieśmieleni, żeby uśmiechali się i oddawali marzeniom. Bardzo ważne jest piękno. Ale trzeba też tworzyć silny związek między przedmiotem a konsumentem. Bo ludzie wciąż trochę się boją wzornictwa, oglądają je na wystawie sklepowej albo na stałej ekspozycji w muzeum lub w showroomie, ale wciąż boją się postawić podobne przedmioty we własnym domu. Powinniśmy zadbać o to, by atmosfera wokół tych przedmiotów była bardziej przyjazna, wprowadzająca ludzi w marzycielski nastrój. Oto moja koncepcja. Ludzie na całym świecie chcą dziś mieszkać i pracować w miejscach, które mówią coś o ich tożsamości, własnej historii. Może przed laty chcieli mieć taki dom jak sąsiedzi, ale dziś cieszą się swobodą, możliwością łączenia w jednym miejscu produktów pochodzących od różnych projektantów, firm i z różnych stron świata. Chcą żyć w domach, które pokazują ich DNA. To wielka zmiana w branży. W konsekwencji zadaniem projektanta jest tworzenie użytecznych i pięknych produktów, które sprawdzą się w różnym otoczeniu, czy to będzie budynek zabytkowy, czy współczesny.