„Zduńskie opowieści” podbijają internet, a piece kaflowe polskie domy

2023-12-13 12:58

Ludzi wciąż kręci atawizm, dlatego chcą mieć piece – twierdzi Maciej Burdzy, mistrz zduński. Ogień pozwala ogrzać dom i daje światło. Branża zduńska wcale się nie zbiera, przeciwnie, piece, zwłaszcza te stare, po renowacji, stały się modne. Ich odnawianiem zajmują się Maciej Burdzy i Maria Grzybek. Twórcy muzeum „Zduńskie opowieści”.

Spis treści

  1. Piece kaflowe wcale nie odeszły w zapomnienie
  2. Stworzyli Muzeum „Zduńskie opowieści” w Szczecinie
  3. Stare piece kaflowe też mogą być ekologiczne
  4. Wyjątkowe piece w Bielsku-Białej
  5. Te piece mają ponad 100 lat
  6. Interesują ich tylko wyjątkowe, stare piece
  7. Branża zduńska ma się jeszcze całkiem nieźle
  8. Ile kosztuje budowa pieca kaflowego?
  9. Piece połączyły ich w pracy i w życiu
  10. Zabytkowe piece w pałacach nie mają przed nimi tajemnic

Piece kaflowe wcale nie odeszły w zapomnienie

Piece kaflowe kiedyś w domach były jedynym źródłem ogrzewania. Wystarczyło w nich napalić, by potem przez kilka godzin, często przez całą noc oddawały ciepło. Dziś w domach mamy centralne ogrzewanie, często podłogowe. Źródło ogrzewania jest praktycznie niewidoczne.

Jednak wielu domach wciąż stoją jeszcze stare kaflowe piece. Sporo ich zostało w starych, przedwojennych kamienicach. Ich odnawianiem i przywracaniem im dawnego pięknego wyglądu zajmują się Maciej Burdzy i Maria Grzybek. On – mistrz zduński, ona magister sztuki, specjalistka od renowacji ceramiki, kafli. Są zgraną parą w życiu i w pracy. Poznali się w miejscowości… Zduny.

Zduńskie opowieści. Maciej Burdzy i Maria Grzybek dają piecom drugie życie

Stworzyli Muzeum „Zduńskie opowieści” w Szczecinie

Swoją miłość do pieców wyrazili w szczególnej inicjatywie. Otworzyli Muzeum „Zduńskie opowieści” w Szczecinie. To prawdopodobnie jedyne tego typu muzeum w Europie Wschodniej. Funkcjonuje w ścisłym centrum Szczecina. Przy ulicy Małkowskiego, przy głównej Alei Wojska Polskiego. To bardzo mały obiekt, mieści się w dawnej stajni. Ma blisko 150 lat. Liczy pięć pomieszczeń. Osiemdziesiąt kilka metrów.

Mamy tam około 1900 artefaktów. Drzwiczki, kafle, cegły, piece. Przedmioty związane z zawodem ceramika i zduna. Są nawet motywy kominiarskie. Kilka pieców w formie atrap, piecyki, piec piekarniczy, trzon pralniczy, kolumna wodna. Trzeba przyjechać, zobaczyć – mówi Maciej Burdzy.

Stare piece kaflowe też mogą być ekologiczne

To właśnie stare piece skradły serca Macieja Burdzy i Marii Grzybek. Teraz oboje są ekspertami od ich renowacji. Kupują stare, często zniszczone piece i po renowacji sprzedają. Wbrew temu, co wiele osób sądzi, piece kaflowe mają wielu zwolenników. Nawet w XXI wieku, gdy w nowoczesnych domach królują pompy ciepła, piece kaflowe mają się całkiem dobrze.

- Uważam, że to jest jedno z najlepszych rozwiązań grzewczych. Nie dlatego, że się tym zajmujemy, ale piec daje ciepło, które jest zdrowym ciepłem. Daje ciepło jak słońce, poprzez promieniowanie. Nagrzewa się i promieniuje. Nie występuje tu zjawisko konwekcji, kurzenia się. Do pieca możemy się przytulić. I piece mogą być ekologicznymi systemami grzewczymi - przekonuje Maciej Burdzy.

Twierdzi, że piec kaflowy to także urządzenie ekologiczne, jeśli palimy w nim węglem czy suchym drewnem a nie odpadami.

- W wielu krajach Europy tego typu urządzenia są dotowane. Oczywiście muszą być prawidłowo zbudowane, przy użyciu najnowocześniejszych technologii – twierdzi zdun.

Okazuje się, że piec kaflowy może także korzystać z energii odnawialnej. Można go mieć nawet wtedy, gdy nie mamy drożnego komina. Jak?

- Jeśli nie ma możliwości podłączenia pieca do komina lub gdy obowiązują na jakimś terenie drastyczne normy antysmogowe i występuje zakaz używania takich urządzeń, wtedy możemy skorzystać z innych rozwiązań i wybudować piec akumulacyjny, wykorzystujący energię elektryczną. Dziś są świetne rozwiązania techniczne ,by schować w „palenisku” pieca kaflowego całą instalację elektryczną. Taki piec także będzie dawał zdrowe ciepło, ale też będzie mógł na przykład współistnieć z instalacją fotowoltaiczną, wykorzystując energię słoneczną.

Wyjątkowe piece w Bielsku-Białej

Właśnie takie dwa piece Maciej Burdzy i Maria Grzybek wybudowali w jednej z pięknych, przedwojennych kamienic w Bielsku Białej. Właściciel mieszkania zakochał się w piecach kaflowych. W jego mieszkaniu stanęły dwa takie piece. Można powiedzieć – „mercedesy” wśród pieców. Jeden jest niebieskoszary, drugi ciemnozielony. Oba z przepięknymi ozdobnymi kaflami. Dopracowano każde szczegóły. Maria Grzybek z cienkim pędzelkiem i paletą w dłoniach dopasowywała fugi i zamalowywała wszelkie niedoskonałości. To tzw. scalanie kolorystyczne.

- Działam na różnych etapach renowacji pieca. Gdy pozyskujemy taki piec najpierw sporządzamy jego dokumentację, numerujemy kafle, które już są przycięte i wiadomo, że pasują w konkretne miejsce. Po demontażu liczymy wszystkie kafle, dokumentujemy, przywozimy do pracowni. Potem myjemy. Potem każdy kafel jest uzupełniany, szczególnie, jeśli chodzi o partie licowe. Następnie te uzupełnione, odnowione kafle przyjeżdżają na budowę. Współpracujący z nami zduni, budują piec na miejscu w wybranej technologii. I gdy ten piec już stoi, my przyjeżdżamy na jego wykończenie, fugowanie. Często zdarza się, że coś się ukruszy, spadnie, jestem od tego, by tu na miejscu to jeszcze naprawić. A scalanie kolorystyczne nadaje piecom ostateczny efekt. To jest ostatni etap przygotowania pieca dla odbiorcy, inwestora. Zostawiamy go w takim stanie, w jakim będzie funkcjonował przez następne lata – opowiada Maria Grzybek.

Te lampy mają dusze, oświetlają muzea i mieszkania. Industrialne perełki dostają tu drugie życie

Te piece mają ponad 100 lat

Oba piece, które wybudowano w bielskim mieszkaniu to perełki. Mają ponad 100 lat. Dziś będą błyszczały w salonie i sypialni właściciela mieszkania.

Ten piec przyjechał z Gdańska. Powstał w starej i bardzo dobrej wytwórni w Miśni. Miśnia słynęła kiedyś z kilku znanych manufaktur, należących do znanego koncernu. To piec w stylu wczesnego Art Deco lub schyłkowej secesji. Możemy go datować na około 1911 rok. To też data powstania budynku z którego pochodzi. Piec najpierw trafił do nas do Szczecina, tam został wyczyszczony, uzupełniono ubytki. Potem po pełnej inwentaryzacji przyjechał tu, gdzie w nowoczesnej technologii został odbudowany – mówi Burdzy.

Drugi z pieców Maciej Burdzy znalazł w starej kamienicy w Bytomiu.

Wisienką na torcie w przypadku obu pieców, jakie stanęły w bielskiej kamienicy jest fakt, że teraz, oba są… elektryczne. Sprytnie ukryte grzałki, które podgrzewają wypełnione szamotem wnętrze pieca, włącza się pokrętłem ukrytym w dolnych drzwiczkach pieców.

Jeden z tych pieców, których budowę dziś kończymy, miał być dla nas. Wiele pieców które kupiliśmy dla siebie, potem oddaliśmy w inne, dobre ręce - dodaje Maria Grzybek.

W szczecińskiej pracowni Macieja Burdzy i Marii Grzybek starannie udokumentowanych i popakowanych leży około 40 różnych pieców. Czekają na nowe domy, których, jak twierdzi ich obecny właściciel, wcale nie jest tak mało. Zainteresowanie piecami, które dają ludziom poczucie bezpieczeństwa energetycznego w trudnych czasach, wzrosło zwłaszcza po pandemii i kryzysie energetycznym spowodowanym przez agresję Rosji na Ukrainę.

Interesują ich tylko wyjątkowe, stare piece

Skąd piece wzięły się w tej pracowni? Jak mówi Maciej Burdzy nie interesują ich raczej popularne piece mające po czterdzieści czy pięćdziesiąt lat.

- One nie przedstawiają większej wartości estetycznej. Grzewczo tak, ale nie estetycznie. One do nas nie trafiają. Trafiają do nas piece dużo starsze. Albo zgłasza się do nas inwestor, który dysponuje jakimś piecem i chce go poddać renowacji, i to, czy on będzie pełnił funkcję grzewczą czy inną to już jest wtórna rzecz. Lub my kupujemy piec, który trafia do naszej pracowni. Jest poddawany renowacji i oferujemy go na sprzedaż i wtedy następuje jego odbudowa – mówi.

Branża zduńska ma się jeszcze całkiem nieźle

Dziś piece buduje się w nowoczesnej technologii, używając nowoczesnych materiałów. Kiedyś piece budowało się na bazie zduńskiej zaprawy. To była tradycyjna glina z domieszką piasku. Proporcje zależały od zduna. Dziś kafle klei się specjalnym klejem. Nie trzeba do tego gliny. Jednak wciąż potrzebni są do tego specjaliści – zduni.

Jak dziś ma się branża zduńska? W Polsce jest dziś zaledwie około 200 zdunów. Wielu wieszczyło tej branży rychły upadek. To zanikający zawód. Jednak nie jest tak do końca.

-­ Branża zduńska ma się dobrze. Z jednej strony jest coraz mniej różnego rodzaju napraw pieców w budynkach komunalnych, bo piece są zastępowane grzejnikami, ale z drugiej strony budownictwo jednorodzinne wykazuje coraz większe zainteresowanie piecami. Ludzie chcą mieć piece. To ponadczasowe piękno. Każdy z pieców daje poczucie bezpieczeństwa energetycznego. Piec daje ciepło, daje światło, można ugotować coś na ogniu. Jedynym mankamentem jest to, że tego typu urządzenia jak piece kaflowe – są dość kosztowne – mówi zdun ze Szczecina.

Ile kosztuje budowa pieca kaflowego?

Jak twierdzi kupno nowych kafli to już spory wydatek. A w przypadku starych pieców i konieczności wykonania renowacji starych kafli ten wydatek jest jeszcze większy.

- Im ładniejszy piec, im bardziej historyczny, niepowtarzalny tym wyższe są te koszty – twierdzi Maciej Burdzy.

Budowa pieca to wydatek od około 25 tysięcy lub więcej, jeśli to piec poddany renowacji, gdy trzeba odtwarzać zabytkowe kafle.Odtwarzanie zabytkowych, starych pieców to zajęcie wymagające nie tylko wiedzy fachowej jaką posiadają zduni, ale także wiedzy historycznej. Technicznej wiedzy o starych piecach, manufakturach, które je produkowały, projektantach starych pieców.

- Kiedyś piece kaflowe projektowali architekci, często bardzo znani. Na początku, kiedy dopiero zacząłem się zajmować zduństwem, postanowiłem zgłębić temat, gdzieś w antykwariacie kupiłem jedną książkę, potem następną, wtedy jeszcze wszystkiego nie było w internecie. Potem pytałem zdunów, zaczynałem się uczyć tego zawodu. I powoli w firmie zaczęliśmy wdrażać te technologie zduńskie. Najpierw szliśmy w kierunku pieców nowoczesnych, a potem już zaczęliśmy się realizować w zupełnie tradycyjnym zduństwie. Oczywiście wykorzystujemy nowoczesne rozwiązania, ale łączymy techniki zduńskie tradycyjne z nowoczesnymi – mówi Maciej Burdzy.

Piece połączyły ich w pracy i w życiu

Burdzy i Maria Grzybek są parą nie tylko w pracy, ale także w życiu. Chętnie opowiadają swoją historię.

- Poznaliśmy się w miejscowości… Zduny. Tak się składa, że w tej miejscowości urodził się mój dziadek, który też był zdunem. Dziadek zdawał egzamin czeladniczy w Szczecinie w 1946 roku. Prawdopodobnie był to pierwszy taki egzamin w polskim już wtedy Szczecinie, po wojnie. Mistrzem zduńskim został po egzaminie w Poznaniu.

Gdy się poznali Maria była jeszcze studentką ceramiki i konserwacji ceramiki na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Odkryli, że mają wspólne zainteresowania. Maria Zakochała się w pięknych ceramicznych kaflach, gdy Maciej zabrał ją do muzeum kafli w niemieckim Welten.

Zabytkowe piece w pałacach nie mają przed nimi tajemnic

Dziś oboje zakochani w takiej ceramice z powodzeniem odnawiają i doprowadzają do użytku ponadstuletnie piece kaflowe w pałacach i dworkach. Zgłaszają się do nich obecni właściciele takich pałaców, którzy chcą, by dawne dzieła sztuki zduńskiej mogły i dziś zachwycać nie tylko wyglądem, ale także możliwościami grzewczymi.

Podczas renowacji jednego z takich pieców w Szczecinie znaleźli na przykład list z 1939 roku. Dla nich każdy piec ma swoją historię. Wiele z nich kupili dla siebie, ale potem sprzedali. Niezmiennie od lat zachwyca ich piękno sztuki prezentowanej przez zdunów minionych epok.

Myślę, ze każdy piec ma swoją historię. Dla nas ogromną satysfakcją jest przede wszystkim widzieć to - jak zostaje przywrócona jego świetność, jak jego bryła na powrót odzyskuje swój dawny wygląd. To dla nas największa radość – podsumowuje.