Te lampy mają duszę, oświetlają muzea i mieszkania. Industrialne perełki dostają tu drugie życie

2023-11-17 18:56

Jego industrialne lampy znają ludzie w całej Polsce. Wiszą w prywatnych domach, ale i np. w Muzeum II Wojny Światowej, czy Fabryce Norblina w Warszawie, a jego konta w mediach społecznościowych obserwują tysiące ludzi. Radosław Nakonowski wyszukuje i kupuje stare fabryczne oprawy, które pewnie trafiłyby na złom i robi z nich prawdziwe industrialne perełki. Lampy z duszą.

Spis treści

  1. Industrialne lampy. Czasem pokrywa je rdza, czasem patyna lub emalia
  2. Pasja do industrialnej przygody rodziła się powoli, ale wystarczył impuls...
  3. Kupuje lampy z likwidowanych fabryk lub na targach staroci
  4. Stare firmowe katalogi warte są każdej ceny. To skarbnica wiedzy
  5. Unikatowe oprawy świetlne ze starych fabryk, czasem nie do zdobycia, ale...
  6. Renowacja każdej starej lampy to cały proces
  7. Najpiękniejsze stare lampy wiszą w jego domu
  8. Pasja połączona z biznesem to najfajniejsza praca na świecie

Industrialne lampy. Czasem pokrywa je rdza, czasem patyna lub emalia

Jest zawodowym operatorem kamery. Jego zdjęcia można zobaczyć w wielu rozrywkowych i nie tylko produkcjach telewizyjnych. Jednak jego prawdziwą pasją i pracą, która daje mu wiele radości jest odnawianie starych, industrialnych opraw. Każda odrestaurowana przez niego lampa to prawdziwe dzieło sztuki industrialnej, lampa z duszą. To często ogromne, ważące ponad 20 kilogramów reflektory, lub proste stalowe klosze, jakie wisiały w wielu fabrykach. Czasem pokrywa je rdza, czasem patyna, czasem piękna emalia.

Wszystkie robią ogromne wrażenie i idealnie komponują się w industrialnych wnętrzach.

Takie lampy oświetlają dziś wiele polskich domów i instytucji. Jednak zanim o te oryginalne, i śmiało można dziś powiedzieć, designerskie oprawy oświetleniowe upomniało się tak wiele osób i firm, Radosław Nakonowski, przeszedł długą drogę.

Lampy z duszą. Radosław Nakonowski daje industrialnym perełkom drugie życie

Pasja do industrialnej przygody rodziła się powoli, ale wystarczył impuls...

Historia pasji, związana potem z jego pracą, zaczęła się 11 lat temu. Ale już wiele lat wcześniej, wcześniej miłość do majsterkowania wpoił mu ojciec. Jest tokarzem i ślusarzem. Czasem zabierał syna do różnych fabryk, pokazywał mu industrialne przestrzenie. Wtedy, jak mówi, nie miało to dla niego jakiegoś większego znaczenia. Ale zamiłowanie do majsterkowania, naprawiania starych urządzeń zawsze gdzieś się przewijało.Przygoda z renowacją industrialnych lamp zaczęła całkiem przypadkowo.

Jakieś jedenaście lat temu zobaczyłem w jednym ze sklepów wnętrzarskich, replikę reflektora filmowego. Postanowiłem sobie wtedy, że znajdę taki prawdziwy, oryginalny stary reflektor i wykonam jego renowację. Ten w sklepie był bardzo ładny, ale to był jednak nowy produkt. Ja wolałem stary. Zwłaszcza, że byłem z branży filmowo-telewizyjnej. To miało znaczenie, że to był oryginalny przedmiot. No i zrobiłem renowację tego reflektora. Stanął u mnie w domu, na drewnianym statywie. Kiedyś odwiedziła mnie przyjaciółka i zachwyciła się tą lampą. Powiedziała wtedy, że powinienem sprzedawać takie lampy. Ta myśl zrodziła we mnie takie przekonanie, że w sumie to czemu nie? W czasie wolnym od pracy mogę takie rzeczy robić – wspomina Radosław Nakonowski.

Praca nad renowacją lamp
Autor: Radosław Nakonowski Radosław Nakonowski średnio poświęca na renowację jednej lampy jeden dzień. To skomplikowany proces i czasem może trwać dłużej, a czasem krócej

Kupuje lampy z likwidowanych fabryk lub na targach staroci

I tak się zaczęło. Czasem zdarzało się, że miał pomiędzy zdjęciami do kolejnych programów w Warszawie np. tygodniową przerwę. Zaczął wówczas wykorzystywać ten czas na zdobywanie oryginalnych, starych opraw i ich odnawianie. Efekty były dobre, bo odnowione, stare lampy szybko znajdowały nabywców. To był dopiero początek. Zaczął odwiedzać okoliczne targi staroci. Tam można było trafić na prawdziwe industrialne perełki. Stare lampy z duszą.

- Zazwyczaj osoby, które je sprzedają nie do końca wiedzą, co to jest za lampa, że wykonał je jakiś ceniony producent. Często też odkupuję stare lampy przemysłowe od fabryk, które wymieniają oświetlenie na bardziej nowoczesne. Albo gdy jakieś stare zakłady, czy fabryki są w likwidacji. Jest wtedy duża szansa na to, że wśród wyrzucanych, sprzedawanych urządzeń, znajdą się interesujące mnie lampy. Bardzo mi pomagają znajomi, którzy też pojawiają się na takich targach staroci w kraju i za granicą. Podsyłają zdjęcia – mówi.

Stare firmowe katalogi warte są każdej ceny. To skarbnica wiedzy

Jak sam mówi, zdaje sobie sprawę z tego, że to co robi, to bardzo niszowy biznes. Na początku w ogóle nie traktował tego w ten sposób. Po prostu odnawiał lampy, bo sprawiało mu to przyjemność. Jednak, by tak było, by te lampy miały też wartość historyczną, inwestował też swój czas i pieniądze w wiedzę. Zbiera więc wciąż katalogi polskie i zagraniczne, książki, które choćby cząstkowo przybliżają historię fabryk, z których pochodzą lampy. Za taki katalog nie waha się zapłacić nawet tysiąca złotych, bo to często wydawnictwa z lat trzydziestych dwudziestego wieku. Katalogi zawierają konkretne opisy modeli lamp produkowanych przez daną fabrykę. Może nie dają wiedzy historycznej, ale wiedzę techniczną, o tym, jakie były parametry danego modelu. Oprócz tego ważna jest także historia samej lampy, gdzie wisiała, co oświetlała, z jakiej fabryki pochodziła?

Jak wyszukuję te lampy, czasem zdarza się, że trafię na coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewał. Na przykład nigdy bym nie pomyślał, że uda mi się zdobyć jakiś model lampy, a tymczasem okazuje, że znajduję takich aż siedem. To modele są już praktycznie nie do zdobycia – zaznacza Nakonowski.

Unikatowe oprawy świetlne ze starych fabryk, czasem nie do zdobycia, ale...

Takimi perełkami w jego kolekcji okazały się lampy wyprodukowane przez fabrykę Antoniego Marciniaka w Warszawie. To przedsiębiorstwo, które powstało w 1910 roku, jako niewielki zakład rzemieślniczy. Zakład się bardzo szybko rozwinął, rozrósł. Powstało w nim pierwsze przemysłowe laboratorium fotometryczne, co umożliwiło potem produkcję różnych specjalistycznych wyrobów.

- Dzięki współpracy z wybitnymi plastykami, stali się taką fabryką, która jest bardzo ceniona. W tamtym czasie z tą fabryką współpracował profesor Edmund Bartłomiejczyk, to był prorektor Akademii Sztuk Pięknych, choć ta uczelnia się wtedy inaczej nazywała. Po wojnie fabryka została znacjonalizowana. Ostatnio właśnie jakimś cudem udało mi się zdobyć siedem takich lamp. Bardzo rzadkich – opowiada.

ŚLĄSKIE, INDUSTRIALNE WNĘTRZA NOWEGO HOTELU M23 W KATOWICACH ZACHWYCAJĄ

Renowacja każdej starej lampy to cały proces

Jak twierdzi właściciel firmy LampaLoft, stare lampy, odkupione z likwidowanych zakładów, lub znalezione na targu staroci, z zewnątrz wyglądają może nie najgorzej. Jednak całe „wnętrze” czyli kable, mechanizmy działania urządzeń nie nadają się już zwykle do niczego. Choćby ze względów bezpieczeństwa. Dlatego wymienia je zwykle na takie, które spełniają współczesne normy, dotyczące takich urządzeń.

Nie chce mówić ile czasu zajmuje mu odnowienie jednej lampy, bo to wygląda różnie. Czasem to jeden dzień, ale czasem więcej, zwłaszcza jeśli trzeba je na przykład specjalnie malować.

- W zależności jakiej techniki malowania używam, może to być dłuższy lub krótszy proces, czasem po prostu zostawiam pomalowane oprawy do wyschnięcia i zajmuję się kolejnymi. Ale średnio, mogę powiedzieć, ze odnowienie jednej lampy to jeden dzień pracy – twierdzi.

Lampy po remnowacji wyglądają świetnie
Autor: Radosław Nakonowski Lampy po renowacji wyglądają świetnie. Czasem są sporej wielkości

Najpiękniejsze stare lampy wiszą w jego domu

Najpiękniejsze lampy często zostawia dla siebie. Wiszą w całym domu. Praktycznie we wszystkich pomieszczeniach.

Mówi się niby, że szewc bez butów chodzi, i u mnie tak to też było przez długi czas, ale obecnie to już tak nie wygląda. Obecnie mam wszystkie lampy powymieniane na te, które samodzielnie odnowiłem. Mam polskie i niemieckie lampy. I często też, jak mi się coś spodoba, to je po prostu sobie podmieniam na kolejne - wyznaje.

Na początku odnawianie fabrycznych industrialnych lamp było tylko zabawą, pasją, którą Radosław Nakonowski zajmował się „po godzinach”. Nie myślał wtedy o tym, jako o pomyśle na życie, za który można by utrzymać dom i rodzinę. Jednak, kiedy okazało się, że ludzie chcą mieć takie wyjątkowe lampy w domu, powoli zmieniał zdanie. 

Pasja połączona z biznesem to najfajniejsza praca na świecie

Na początku odnawianie fabrycznych industrialnych lamp było tylko zabawą, pasją, którą Radosław Nakonowski zajmował się „po godzinach”. Nie myślał wtedy o tym, jako o pomyśle na życie, za który można by utrzymać dom i rodzinę. Jednak, kiedy okazało się, że ludzie chcą mieć takie wyjątkowe lampy w domu, powoli zmieniał zdanie.

Styl industrialny jest obecnie bardzo popularny. Wielu właścicieli domów czy mieszkań chce mieć u siebie prawdziwe „industrialne” lampy, które nie pochodzą z masowej produkcji dla marketów. Gdy założył profil w mediach społecznościowych, okazało się, że jego filmikami, rolkami i zdjęciami unikatowych lamp interesuje się bardzo wiele osób. W kolejce po oryginalne lampy z konkretnych epok stanęły do niego muzea czy restauracje.

„Jego” lampy znajdują się na przykład w Gdańsku, w Muzeum II Wojny Światowej, czy w muzealnej części Fabryki Norblina w Warszawie.

- W bardzo wielu restauracjach w całej Polsce, w Warszawie szczególnie, znajdują się odrestaurowane przeze mnie fabryczne, stare lampy – mówi.

Dziś odnawianie i sprzedawanie lamp przemysłowych jest dla Radosława Nakonowskiego sposobem na życie. To praca, która pozwala mu spokojnie żyć, ale i jak sam mówi – najfajniejsza praca na świecie, bo jeszcze sama w sobie sprawia mu wciąż radość.