"Jak mam inaczej ogrzać dom?!" Emerytka z Krakowa ukarana za palenie w kominku

2022-12-16 9:54

Jedna z emerytowanych mieszkanek Krakowa została ukarana mandatem za ogrzewanie domu kominkiem. Mandatu nie przyjęła, bo mimo panującego od 2019 r. w Mieście Kraka zakazu palenia węglem i drewnem, nie ma jak w inny sposób ogrzać swojego domu. Sprawa znalazła swój finał w sądzie.

Piec kaflowy
Autor: Getty Images/unpict

Od 1 września 2019 r. w Krakowie obowiązuje zakaz palenia węglem i drewnem. Stolica Małopolski była jednym z miast w Polsce o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. Stan powietrza się poprawił, jednak miasto dalej zmaga się ze smogiem, jaki produkuje tzw. Krakowski Obwarzanek, czyli sąsiadujące z nim gminy, gdzie jeszcze można palić zarówno drewnem, jak i węglem.

"Robiłam, bo nie mam jak w inny sposób ogrzać domu"

Jak podaje gazetakrakowska.pl, Małgorzata Zegarek mieszka na Bielanach, w Dzielnicy Zwierzyniec, przy ul. Astronautów. Emerytka kontaktowała się z władzami miasta i próbowała wypracować jakieś rozwiązanie dla swojego problemu. Chciała nawet podpiąć się do miejskiego ogrzewania, jednak okazało się to niemożliwe, ponieważ na ulicy, przy której stoi jej dom, nie ma odpowiedniej infrastruktury, a jej nie stać, by za to zapłacić. Wyliczyła, że kosztowałoby ją to około 40 tys. zł. Jej emerytura wynosi 1100 zł miesięcznie

Wcześniej złożyła wniosek o wymianę pieca kaflowego, w którym zamontowano wkład kominkowy, na gazowy. Tę jej przyznano, ale, jak już wspomniano, dom nie jest podłączony do sieci. Pozytywnie został rozpatrzony również jej wniosek o docieplenie strychu. Problem w tym, że pieniądze, a dokładnie 36 tys. zł, nie zostaną wypłacone, dopóki… kobieta nie wymieni pieca. Koło się zamyka.

Mandat za palenie w piecu
Autor: Getty Images/undefined undefined

Zirytowana kobieta, która wie, że jej sąsiadów mieszkających chociażby w Kryspinowie, które graniczy z Bielanami, nie obowiązuje zakaz, chciała nawet, by przeniesiono jej prawie stuletni dom z bali właśnie do sąsiedniej wsi, czyli mniej niż kilometr dalej! Starała się również uzyskać specjalne pozwolenie, by wciąż mogła palić drewnem, ale zakaz dotyczy wszystkich krakowian i nie ma wyjątków.

Ostatecznie po rozmowie z wiceprezydentem Krakowa, Jerzym Muzykiem, nie osiągnięto żadnego konsensusu i Małgorzata Zegarek wyszła stamtąd z niczym. 

Kobieta nie ma innej możliwości, by ogrzać swój dom. Przekonuje, że pali dobrym drewnem, a na dowód przedstawia paragony. Mimo wszystko mandatem została ukarana dwa razy: pierwszy za nieposiadanie kosza na śmieci (który w rzeczywistości miała, ale ten nie miał uchwytów), a drugi właśnie za złamanie zakazu palenia drewnem. Mandatów nie przyjęła i sprawa ostatecznie ujrzała swój finał w sądzie.

Rozprawa odbyła się 12 grudnia br., jednak Sędzia Sławomir Szyrmer odroczył ją do kwietnia przyszłego roku. W sądzie emerytkę ponownie będzie reprezentować mecenas Edyta Dziedzic-Piotrowska. Jaka będzie ich linia obrony? Stan wyższej konieczności.

Przeczytaj również:

Źródło: gazetakrakowska.pl