Tworzę ilustracje z włóczki

2019-01-09 14:20

Serio, nie przesadzam – śmieje się Ania. – Można je zobaczyć np. w „Świerszczyku”. Uwielbiam szydełkować – wyczarowywać najróżniejsze części garderoby i dekoracje.

Ilustracje z włóczki
Autor: Piotr Mastalerz Ukończyłam liceum plastyczne, a potem edukację artystyczną ze specjalizacją grafiki warsztatowej na Uniwersytecie Śląskim – mówi Anna Salamon. – Mam męża Jarka,  dwóch synów (14 i 5 lat) oraz trzy córki (12, 10 i 8 lat). Trudną, pełną wyzwań i nagłych zwrotów akcji macierzyńską codzienność oswajam, oddając się mojej rękodzielniczej pasji – szydełkowaniu.

Wiele osób w internecie zna mnie pod pseudonimem Jarecka. Wziął się on od imienia męża. Gdy w 2012 roku założyłam blog, narodziła się konieczność posiadania artystycznego alter ego. Wolałam też pisać w trzeciej osobie niż w pierwszej. Blog miał być miejscem prezentacji szydełkowych wytworów. Marzyłam, by móc zrezygnować z pracy i zająć się rodziną. Jednak blog stał się bardziej miejscem odpoczynku niż pracy…

Deszcz, który koi

Właśnie się przeprowadziliśmy, a ja w ciąży z trzecią córką trafiłam do szpitala na kilka tygodni. Janeczka urodziła się jako wcześniak, została na oddziale, dom był nieurządzony,ze ścianami w koszmarnych kolorach. W krótkich chwilach relaksu padałam na łóżko i słyszałam deszcz dzwoniący o daszek pod oknem sypialni. Dźwięk uspokajał, zachęcał do marzeń, ale też zagrzewał do działania. Blog Deszczowy dom (Laaacia.blogspot.com) stał się miejscem ukojenia oraz ucieczki od rutyny. Mój mąż, świetny przyjaciel i partner, zachęcał mnie do rozwijania i bloga, i działalności. Tak powstały profile na Facebooku oraz Instagramie pod nazwą Deszczowy dom. Od 15 lat żyjemy w wynajmowanych mieszkaniach i domach, a ten ostatni jest dla nas idealny. Na piętrze każde dziecko ma swój pokój, a my – sypialnię, w której za ścianką mieści się pracownia. Na dole jest strefa wspólna z kuchnią i salonem.

Ten dom urządza się sam

Wnętrza pomalował na biało mój nieoceniony teść, a my wyposażyliśmy je meblami upolowanymi w internecie i komisach meblowych. Śląski kredens (kupiony za 100 zł!) godzinami szlifowaliśmy i
malowaliśmy z Jarkiem. Do niego dokupiłam półkę z szufladkami. Pod okno dostawiłam drewniany pomocnik – to zdekompletowana toaletka, prezent od przyjaciół. Najważniejszy jest jednak stół, który
po rozłożeniu ma 4 m długości! Siostry męża i moje też mają duże rodziny, a przy nim wszyscy się mieścimy…

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Podziel się opinią
Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE