MM 04/17 - Monika Kokott: Moje ekspresowe DIY

2017-03-03 15:37

Odkąd w moim życiu pojawiły się dzieci, mam już niewiele czasu na twórcze działania – mówi Monika Kokott z Katowic. – Dlatego odstawiłam na bok czasochłonne prace i stałam się mistrzynią błyskawicznych projektów zrób to sama.

Pasja
Autor: Michał Skorupski Z wykształcenia jestem  prawnikiem, ale z domu wyniosłam umiejętność szycia i miłość do prac ręcznych. Z czasem zapragnęłam dzielić się moim hobby z innymi, stąd pomysł na założenie bloga - mówi Monika.

Moja przygoda z szyciem i projektami DIY zaczęła się w dzieciństwie, pochodzę bowiem z domu, w którym każdy w wolnej chwili majsterkował lub oddawał się swoim pasjom. Dzięki mamie zaraziłam się miłością do szycia (jako nastolatka przerabiałam jej stroje z lat 70.). Z uwagą przyglądałam się też babci, która haftowała i dziergała, wyczarowując dla nas piękne serwety, szale i swetry. Tata zaś znikał w ciemni fotograficznej, a dziadek konstruował nowe przedmioty codziennego użytku. Nie miałam wyjścia: pokochałam rękodzieło, choć szczerze przyznaję, że po wyprowadzce z domu rodzinnego na jakiś czas o nim zapomniałam.

Pasja na własnym

Gdy po latach w akademikach i wynajętych mieszkaniach wprowadziliśmy się z mężem do naszego wymarzonego gniazdka, miałam pole do popisu. Ponieważ chciałam uniknąć sztampy w naszym domu i wyposażenia go w jednym sklepie od A do Z, nie pozostało mi nic innego, jak zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Obok produktów z sieciówek zaczęły się więc pojawiać uszyte przeze mnie poduszki, lambrekiny czy haftowane obrazki. Tworzenie ich stało się moją prawdziwą pasją, bo na nowo zaprzyjaźniłam się z maszyną, wróciłam do haftu, powoli zaczęłam poznawać nowe techniki, takie jak decoupage i scrapbooking – wszystko po to, by stworzyć unikatowe dekoracje i użytkowe przedmioty, których nie mogłam znaleźć w sklepach. Dziś, gdy mieszkanie mamy już urządzone, skupiam się na upiększaniu kącików dzieci i sezonowych dekoracjach. A po cichu marzę o… szyciu ubrań! Ponieważ jestem aktywną zawodowo mamą dwójki dzieci, coraz ciężej jest mi wygospodarować wolne chwile na realizację swoich pasji. Mam prostą zasadę: nie biorę się do prac, jeśli nie jestem w stanie ukończyć ich w jeden wieczór. Pokochałam filc, z którego błyskawicznie można wyczarować podstawki do jaj, zawieszki (instrukcja na stronie 57) czy uśmiechnięte króliczki. Łatwe i proste DIY mają tę zaletę, że można w nie zaangażować dzieci – w wielu projektach pomaga mi starszy Jaś. Już nie mogę się doczekać kolejnych świąt, kiedy będzie z nami pracował Kubuś.