Gram w zielone

2018-03-06 11:10

Jestem uzależniona od projektów DIY. Młotka, wiertarki i wyrzynarki nawet nie chowam do szafy – mówi Karolina z Krakowa.– Ale moją największą pasją stały się rośliny.

zielone
Autor: Michał Skorupski Oboje z mężem pochodzimy z Beskidu Niskiego.

Wszystko zaczęło się od szafy dla Zuzi – to miał być mebel z duszą, w żadnym wypadku produkowany masowo gotowiec. Wymarzony egzemplarz znalazłam na Olx.pl. Nie było mowy o oddaniu go do profesjonalnej renowacji. Metodą prób i błędów udało mi się doprowadzić szafę do stanu używalności, potem ją pomalowałam i dodałam jej ozdobne uchwyty. Ośmielona udaną metamorfozą zabrałam się za realizację kolejnych pomysłów. Regularnie przeczesywałam aukcje internetowe oraz targ staroci w Niegołowicach koło Jasła w poszukiwaniu sfatygowanych mebli, którym mogłabym dać drugie życie. Tak pojawiły się u nas krzesło, szafka na książki, rattanowy fotel i wiele innych sprzętów. Od czasu do czasu zaglądałam też do sieciówek – przyjemność sprawiało mi kombinowanie, jak przerobić popularne meble i nadać im indywidualny charakter.  

Olśnienie

Miłość do roślin przyszła później. Zawsze mi się wydawało, że jestem za mało systematyczna, by utrzymać przy życiu domową dżunglę. Pierwsze sadzonki otrzymałam w prezencie od mamy i koleżanki. Byłam pełna obaw, ale okazało się, że szybko złapałam bakcyla – wystarczy trochę poczytać o wymaganiach danej rośliny i znaleźć dla niej optymalne miejsce. Uzbroiłam się w odżywki, dużą dawkę cierpliwości i wzorem mamy wyznaczyłam sobie jeden dzień w tygodniu na podlewanie zielonej gromadki. Moja kolekcja rośnie w oczach – można ją podglądać na Instagramie @aletuladnie.

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Podziel się opinią
Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE