Dom Anity i Jerzego pod Częstochową – 200 m² dla dużej rodziny. Galeria zdjęć

2023-11-03 14:00

Anita i Jerzy Frejowie są razem od liceum, a Frejówka jest ich miejscem na ziemi od 2006 roku. Wcześniej mieszkali w różnych miejscach, ale dopiero tutaj osiedli na stałe wraz z trójką dzieci, dziś już dorosłych. Stworzenie swojego wyjątkowego azylu zaczęli od wielkiego remontu, potem przez lata dopieszczali wnętrza i ogród...

Dom Anity i Jerzego pod Częstochową – Anita i Jerzy w swoim salonie
Autor: Wnętrza Michała Anita i Jerzy pozują w kąciku muzycznym w salonie. Wszyscy członkowie rodzi są muzykalni, dzieci ukończyły szkoły muzyczne. Państwo domu estymą otaczają pamiątki rodzinne i z upodobaniem zbierają rzeczy z przeszłością. Ich wielką pasją jest też ogród, który stworzyli dosłownie od zera, a który dziś wygląda jak raj na ziemi.
Murator Remontuje: Jak dobrze przygotować się do remontu?
Materiał sponsorowany

Dom Anity i Jerzego pod Częstochową – odzwierciedlenie pasji domowników. Galeria zdjęć

Prywatny raj Anity i Jerzego – piękne zdjęcia ich ogrodu przy domu pod Częstochową

Spis treści

  1. Dom Anity i Jerzego pod Częstochową – odzwierciedlenie pasji domowników. Galeria zdjęć
  2. Prywatny raj Anity i Jerzego – piękne zdjęcia ich ogrodu przy domu pod Częstochową
  3. Dom dla rodziny – Frejówka
  4. Samodzielnie stworzony ogród marzeń
  5. Wspólne życie i dekoratorskie wyzwania
  6. Jak stworzyć ogród od zera – rady Anity

Dom dla rodziny – Frejówka

Stary parterowy dom z kamienia, rozbudowany o dwie kondygnacje na początku lat 80. XX wieku, od razu wzbudził zainteresowanie Anity i Jerzego Frejów, choć prostokątna działka o powierzchni 880 m² przypominała raczej klepisko z rzędem tui posadzonych wzdłuż płotu. Budynkowi też daleko było do wymarzonego domu, ale oglądający całość przyszli właściciele oczami wyobraźni widzieli w tym miejscu swój raj na ziemi. Urzekły ich cisza i spokój, ale duże znaczenie miała też lokalizacja – 8 km od Częstochowy gwarantowało możliwość szybkiej komunikacji z miastem, gdzie dzieci chodziły do szkół i na dodatkowe zajęcia. W dodatku przystanek autobusowy znajdował się na sąsiedniej ulicy! 

Zanim jednak kupiony dom zamienił się w wymarzoną Frejówkę, minęło trochę czasu. Konieczny był remont, który w większości wykonali fachowcy. Trzeba było wymienić okna, większość drzwi, podłogi i wykonać wiele innych czynności. – Pracowaliśmy zawodowo, wychowywaliśmy trójkę dzieci, więc nie mieliśmy czasu, by modernizować dom samodzielnie – wspomina Anita. – Zresztą nie mielibyśmy chyba też odwagi, a fachowcy zrobili wszystko jak trzeba. Dom zyskał przestrzeń dzienną na parterze, z kuchnią, salonem, łazienką i korytarzem, piętro przeznaczyliśmy m.in. na naszą sypialnię i garderobę (są tam jeszcze duża łazienka, korytarz), a poddasze wzięły w posiadanie dzieci.

Gdy dzieci dorosły, układ nieco się zmienił. Najstarszy syn wyremontował dla siebie przynależne do domu budynki gospodarcze i dziś ma dla do dyspozycji stumetrową przestrzeń. Gdy córka przylatuje do nas z rodziną ze Szwecji, to wszyscy się swobodnie mieścimy i mamy poczucie intymności. Z nami mieszka jeszcze najmłodszy syn, już student, więc tylko patrzeć, jak wyfrunie z domu. Mimo tego, że dzieci są już dorosłe, to dom rodzinny, który nazywamy Frejówką, jest ich gniazdem. Tu się wszyscy spotykamy, cieszymy swoją obecnością, godzinami rozmawiamy i muzykujemy. Zawsze się staraliśmy z mężem, by dom był przytulny, dawał poczucie bezpieczeństwa i szczęścia, i chyba się udało!

Samodzielnie stworzony ogród marzeń

Nowi właściciele posesji zupełnie sami doprowadzili otoczenie domu od porządku i stworzyli ogród. Zastane tuje i inne nieliczne rośliny, które jakimś cudem tu rosły oczywiście zostawili, ale całą resztę sami sadzili. Anita wywodzi się z rodzin po mieczu ogrodników, a po kądzieli – górali. Umiłowanie przyrody, fascynacja pięknem krajobrazu, potrzeba życia blisko natury ma we krwi. Jerzy w pełni podziela uczucia żony. Choć działka nie jest wielka, a do tego część trzeba było utwardzić pod stanowiska dla aut itp., to i tak wyczarowali istny ogród botaniczny.

– Zgromadziliśmy tu mnóstwo gatunków roślin – wyjaśniają gospodarze. – Teraz cieszymy się ogrodem w angielskim stylu, ale nie było łatwo osiągnąć ten efekt. Ziemia to była sucha skorupa z pokładami zakopanego popiołu. Latami dokarmialiśmy ją biohumusem, naturalnymi nawozami, sadziliśmy rośliny, podlewaliśmy... W końcu wszystko zaczęło rosnąć! Pozwalamy roślinom rosnąć dość swobodnie, gdy się rozsiewają, to się cieszymy, a nie pielimy, by wszystko rosło „w ramkach”. Ukwiecone są też tarasy, wejście do domu itd., bo zawsze nam mało kwiatów i zieleni.

Wspólne życie i dekoratorskie wyzwania

Anita i Jerzy poznali się w liceum – ona właśnie rozpoczynała naukę, on był już w trzeciej klasie. Jeden taniec i zostali parą. Ich pierwszym domem był pokój w akademiku. – Już wtedy „wyżywałam” się dekoratorsko – śmieje się Anita. – Starałam się skromnymi środkami „uprzytulnić” naszą przystań, godzinami staliśmy w kolejkach po filiżanki czy dywanik (proszę pamiętać, że to były wczesne lata 80. XX wieku). Cieszyliśmy się, gdy udało się nam kupić w Cepelii ładną ceramikę, a w księgarni reprodukcje znanych obrazów. Nasz małżeński akademicki pokoik różnił się od innych, a my byliśmy z siebie dumni! Potem mieszkaliśmy w różnych miejscach i wszędzie urządzaliśmy się z pasją. Szyłam firanki, zasłonki, patchworkowe poduszki, malowałam stare meble na biało, tworzyłam dekoracje...

– Gdy zamieszkaliśmy tutaj, rozwinęłam skrzydła – mówi. – Z radością latami gromadziliśmy meble i dodatki, które nam się podobały, wywoływały emocje. Nie boimy się też zmian, ostatnio salon przeszedł metamorfozę: na ścianie pojawiła się tapeta w stonowanej kolorystyce z motywem krajobrazu. Można to zobaczyć na moim profilu na Instagramie @aniela_boska, który prowadzę już dziesięć lat. Aniela Boska to moje alter ego funkcjonujące w sieci. Otóż gdy zaczynałam swoją przygodę z mediami społecznościowymi, uznałam, że zapożyczę imię i nazwisko od moich antenatek. Urzekło mnie złożenie imienia mojej mamy – Aniela – z nazwiskiem jednej z prababek – Boska... – dodaje ze śmiechem. – I tak już zostało.

Jak stworzyć ogród od zera – rady Anity

  • Przyjrzyj się temu, co już rośnie – jeśli w miejscu, w którym planujesz założyć ogród już coś rośnie, nie usuwaj tego pochopnie. Nawet tui, które nie cieszą się obecnie zbytnią popularnością. Zawsze to zieleń i życie. Najwyżej, gdy urosną posadzone przez ciebie rośliny, niektóre iglaki możesz wyeliminować.
  • Zaplanuj ogród starannie – zwłaszcza miejsce z siedziskami, ścieżki, niezbędne powierzchnie parkingowe. Teraz czas na rozplanowanie roślin. Jeśli nie masz doświadczenia, poczytaj poradniki z zakresu architektury krajobrazu itp., zaglądaj na blogi i profile poświęcone ogrodom. Jeśli nie masz funduszy, by zrobić wszystkie nasadzenia naraz, najpierw posadź rośliny wolno rosnące, by już „szły w górę” oraz tańsze byliny czy posiej rośliny jednoroczne, by „już coś kwitło i cieszyło oko”.
  • Piękny ogród to ogród wpisujący się w otoczenie – masz działkę leśną? Zrób sobie „las”, a jedynie koło wejścia czy tarasu posadź rośliny. Efekt będzie doskonały, a pracy mało. Barbarzyństwem jest usuwanie drzew i poszycia, a w to miejsce sadzenie „miejskich” gatunków. Nawet na wsi czy w mieście zobacz, jakie rośliny, drzewa rosną naturalnie w okolicy. To znak, że warunki dla nich są dobre.
  • Jeśli masz klepisko albo po prostu słabą ziemię, nie obejdzie się bez „dosypania” dobrej gatunkowo, wzbogacania jej biohumusem i nawozami. To inwestycja, ale taka, która się opłaca. Nie masz takich finansów? Na początek dawaj lepsze podłoże pod sadzone drzewa i krzewy (trzeba wykopać spory dół, wsypać lepszą ziemię i dopiero posadzić roślinę).
Listen on Spreaker. Źródło: Dom Anity i Jerzego pod Częstochową – 200 m² dla dużej rodziny. Galeria zdjęć