MM 3/2018 - 50 metrów kwadratowych szczęścia: Magdalena i Tomasz Wojtuccy

2018-02-06 15:22

Tyle liczy wymarzone mieszkanie Magdaleny i Tomasza, w którym królują beton oraz cegła. Kiedy je wykańczali, bliscy komentowali: po co w ogóle tu remont? Zmienili zdanie, gdy zobaczyli efekt

Było to około sześć lat temu. Pomyśleli, że są już na tym etapie związku, kiedy ludzie decydują się na wspólne miejsce na ziemi. Zgodnie oznajmili rodzinie: „Własny dom będzie przypieczętowaniem naszej bliskości i kiedyś bezpieczną przystanią dla naszych dzieci”. Dla Magdy i Tomka było to pierwsze mieszkanie po opuszczeniu  rodzinnych gniazd (mieli nieco ponad 20 lat), nie chcieli więc porywać się z motyką na słońce. Szukali niewielkiej przestrzeni, około 50 metrów kwadratowych, którą będą mogli urządzić własnymi siłami i po swojemu.

Szukając własnego M…

Zaczęliśmy oglądać mieszkania z rynku wtórnego, jednak zakres prac, jaki trzeba było wykonać, i świadomość tego, że możemy nie osiągnąć założonego efektu, trochę podcięły nam skrzydła – mówią. Odrzucając kolejne oferty mieszkań, natrafili na inwestycję deweloperską w trakcie budowy. Możliwość tworzenia wymarzonego mieszkania od podstaw sprawiła, że poczuli wiatr w żaglach.  

Zaciszne poddasze

Ujęły ich spokojna okolica i dobry dojazd do centrum miasta. Do wyboru mieli dwie opcje: mieszkanie na parterze z niewielkim ogródkiem lub na piątym piętrze, ze skosami i pięknym widokiem z okna. Wygrał drugi wariant. – Niektórzy odradzali nam tę decyzję. Mówili, że skosy będą wielkim ograniczeniem przy urządzaniu. My uczyniliśmy z nich atut. Uważamy, że są wspaniałą dekoracją naszego mieszkania – wyjaśnia Magda. Zdecydowali się na wyburzenie ścian w części dziennej, by całkowicie otworzyć kuchnię na salon. Dzięki temu mogli pozwolić sobie na wymarzoną wyspę, a wnętrze optycznie się powiększyło. – Dziś z Tomkiem śmiejemy się, że to nasze 50 metrów szczęścia – mówi Magda.