Po zakupie domu zaczęli otrzymywać przerażające listy. "Nigdy nie usłyszelibyście ich krzyków"

2022-11-02 15:46

13 października na platformę Netflix trafił thriller pt. “Obserwator” (ang. “The Watcher”). Fabuła serialu jest oparta na prawdziwej historii prześladowcy, terroryzującego za pomocą przerażających listów rodzinę, która kupiła dom w Westfield w New Jersey. Sprawdzamy, co naprawdę wydarzyło się przy 657 Boulevard.

Kadr z serialu Obserwator / Netflix
Autor: Kadr z serialu "Obserwator" / Netflix

Historia tego domu liczy już ponad 100 lat. Zbudowano go w 1905 r., a jego elewację zdobią holenderskie, kolonialne ornamenty. Na powierzchni prawie 360 m kw. znajduje się sześć sypialni i cztery łazienki.

W 1913 r. właścicielem domu został William H. Davies, który kupił go za dolara. Mieszkał w nim przez 34 lata i w 1947 odsprzedał go swojemu synowi. Od tej pory dom zmieniał właścicieli jak rękawiczki. Ernest wraz ze swoją małżonką Frances mieszkali tutaj tylko przez cztery lata i sprzedali dom Dillardowi Bird oraz jego żonie, Mary, i matce, Norze. 

Kolejne sprzedaże miały miejsce w latach 1955, 1963 i w 1990 r. W 1990 r. dom trafił w ręce Johna i Andrei Woodsów, którzy kupili go za 370 tys. dolarów i mieszkali w nim aż do 2014 r. To właśnie Woodsowie otrzymali pierwszy list od Obserwatora, jednak nie przywiązali do niego zbyt dużej uwagi, uznając go raczej za dziwny, a nie groźny - tym bardziej, że Obserwator… dziękował im za opiekę nad domem!

Dom z serialu Obserwator
Autor: Google Street View

“Witajcie moi przyjaciele. Witajcie. Zacznijmy imprezę!”

W czerwcu 2014 r. nowymi właścicielami domu przy 657 Boulevard zostali Derek i Maria Broaddus. Za nieruchomość zapłacili 1,4 miliona dolarów, jednak ekscytacja szybko przerodziła się w przerażenie wraz z otrzymaniem pierwszego listu od Obserwatora. Nadawca twierdził, że ten dom od dawna był obsesją wielu członków jego rodziny - jego dziadek obserwował dom w latach 20. XX w., ojciec w latach 60., a on sam, właśnie po śmierci swojego ojca, od dwudziestu lat jest kolejnym Obserwatorem. 

List był długi i nie pozostawiał żadnych wątpliwości: rodzina była stale monitorowana. Obserwator wiedział, ile Maria i Derek mają dzieci. Przyznał, że podczas obserwacji sąsiedztwa, doliczył się trójki. List sugerował, że osobą, która ich śledzi i im się przygląda, może być każdy: osoba wyglądająca z sąsiedniego okna, przechodzień, człowiek przejeżdżający ulicą. List kończył się złowieszczym zdaniem: “Witajcie moi przyjaciele. Witajcie. Zacznijmy imprezę!”. 

Spanikowani Broaddusowie skontaktowali się z Woodsami, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej nie tylko na temat samego domu, ale również ich doświadczeń związanych z Obserwatorem. Już wtedy udali się również na policję, która kazała im nie nagłaśniać tej sprawy, aby nie utrudniać śledztwa.

List z serialu Obserwator
Autor: Facebook.com/profile.php?id=100000340263360

“Boulevard to moja praca, to moja obsesja”

Wkrótce zaczęły nadchodzić kolejne przerażające listy, w których Obserwator chlubił się, jak wiele wie o ich rodzinie. Broaddusowie byli przerażeni, kiedy okazało się, że zna nawet przezwiska ich trójki dzieci, które nazywał “młodą krwią”. Jeden z listów szczególnie ich przeraził, ponieważ Obserwator napisał w nim: “Czy już dowiedzieliście, co kryje się w ścianach?”. Inne fragmenty również były niepokojące: “Czy młoda krew bawiła się już w piwnicy? A może zbyt się boją, aby zejść tam samotnie? Ja bym się bał na ich miejscu. To w końcu tak daleko od reszty domu. Nigdy nie usłyszelibyście ich krzyków.”

Rodzina nie do końca ufając policji, postanawia wziąć sprawy we własne ręce - nie tylko zatrudniając prywatnego detektywa, ale również byłego agenta FBI, Roberta Lenehana. Lenehan po przeanalizowaniu listów i ich stylu, wyciągnął wniosek, że zostały napisane przez kogoś starej daty. Kolejny list nadszedł w połowie lipca. Obserwator zastanawiał się w nim, gdzie są Broaddusowie i żądał, aby zaprzestali jakichkolwiek prac zmieniających dom. Napisał: “Gdzie jesteście? 657 Boulevard tęskni za wami”.  

Raptem pół roku od rozpoczęcia dochodzenia, policja przyznała, że kręci się w kółko i śledztwo utknęło w martwym punkcie. Broaddusowie nie chcieli mieszkać w swoim nowym domu, więc w lutym kolejnego roku próbowali go sprzedać za prawie 1,5 miliona dolarów. Widać, że spieszyło im się ze sprzedażą, ponieważ już miesiąc później obniżyli cenę o 100 tys. dolarów. Chociaż ludzie interesowali się ich domem, jego właściciele postanowili być z nimi szczerzy i każdemu pokazywali listy, jakie otrzymali. To odstraszało potencjalnych kupców. 

Jeszcze w maju tego roku cena spadła o kolejne 150 tys. dolarów, a w czerwcu zdesperowani Broaddussowie pozwali Woodsów, żądając od nich 1,3 miliona dolarów, za jakie kupili ten dom, ale również odszkodowania pokrywającego koszty renowacji i honorariów adwokackich.

Wkrótce nieruchomość została wycofana z rynku, a o całej sprawie zrobiło się głośno. Kolejne media poruszały temat domu w Westfield i przeprowadzały własne śledztwa, m.in. rozmawiając z sąsiadami Broaddussów, którzy z kolei twierdzili, że w domu… nigdy nie wykonano żadnych remontów i nikt nie wiedział jakiejkolwiek ekipy. 

W styczniu 2016 r. Woodsowie pozwali Broaddussów o zniesławienie. Ich adwokat twierdził, że jego klienci nie mieli w obowiązku pokazywać kolejnym potencjalnym właścicielom domu anonimowego listu, jaki otrzymali od Obserwatora. Dom przy 657 Boulevard znowu został wystawiony na sprzedaż, a jego przestraszeni właściciele pożyczyli pieniądze od rodziny, by kupić inną nieruchomość w mieście.

Maria i Derek potrzebowali pieniędzy. Wpadli więc na nowy pomysł, jak odzyskać te, które zainwestowali w feralną posiadłość. Postanowili ją zburzyć i sprzedać działkę deweloperowi. Szacowali, że udałoby się zbudować na niej aż dwa domy. Wkrótce okazało się jednak, że zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania terenu nie było to możliwe. Działka była zbyt mała, by podzielić ją na pół i wybudować na niej dwa nowe domu.  Mimo wszystko Broaddussowie zdecydowali się spróbować uzyskać odpowiednią zgodę i złożyli wniosek, jednak Westfield Planning Board po trwającym przez cztery godziny spotkaniu jednomyślnie go odrzuciła.

“Dom wami pogardza. Obserwator wygrał”

1 lutego 2017 r. do domu przy 657 Boulevard wprowadziło się małżeństwo wraz z dorosłymi dziećmi i kilkoma psami. Wynajmujący dom od Broaddussów twierdzili, że nie boją się Obserwatora. Trzy tygodnie później nadszedł czwarty list: “Dom wami pogardza. Obserwator wygrał”. 

Obserwator
Autor: Materiały prasowe/Netflix

W końcu w październiku tego samego roku Broaddusesowie wreszcie sprzedali dom za 1,12 miliona dolarów. Mimo że teoretycznie tutaj sprawa Obserwatora powinna się zakończyć, policja kontynuowała śledztwo. Przekazała je do prokuratury, która rozpoczęła je na nowo. Ich niewątpliwym sukcesem było znalezienie na kopertach, w których przychodziły listy, DNA i ustalenie, że należało do kobiety. 

Przedstawiciele prokuratury odwiedzili sąsiadów Broaddussów i poprosili ich o dobrowolne przekazanie swoich próbek DNA, aby je porównać z tymi znalezionymi na kopercie. Niektórzy jednak odmówili, a kilku osób nie było w domu, kiedy zapukano do ich drzwi. Kiedy przebadano te próbki, które udało się im uzyskać, okazało się, że żadna z nich nie pasuje do DNA z koperty... Sprawa Obserwatora w dalszym ciągu nie została wyjaśniona.

Źródło: housebeautiful.com, thecut.com