Kuźnia Skarbów

2020-04-07 13:49

Tak się nazywa nasza pracownia kowalstwa artystycznego i metaloplastyki – mówią Agnieszka i Filip Paskowie. – Zaczynaliśmy od zera, ale pasja pomogła nam pokonać trudności

Kuźnia Skarbów
Autor: Igor Dziedzicki, styl. Jolanta Musiałowicz Już 10 lat Agnieszka i Filip prowadzą Kuźnię Skarbów, ale przygoda Agnieszki z kowalstwem zaczęła się znacznie wcześniej.- Właściwie odkąd pamiętam, pochłaniały mnie prace ręczne, plastyka, sztuka. Gdy w ósmej klasie zastanawiałam się, co dalej, zachęcona przez nauczycielkę plastyki, poszłam do liceum profilowanego. Podczas dni otwartych w rzeszowskim Zespole Szkół Plastycznych zwiedzałam różne pracownie i… odkryłam w sobie miłość do kowalstwa. Od razu też dowiedziałam się, że „to chłopcy pracują w kuźni, a dziewczyny – w miedzi”, ale po roku dopięłam swego! Pięć lat tworzyłam zarówno z miedzi, jak i stali, dzięki czemu bardzo dużo się nauczyłam. Po liceum nie poszłam na studia, tylko wyszłam za mąż za Filipa i wyjechaliśmy do Poznania. Głównie prowadziliśmy zajęcia dla młodzieży i dzieci. Wkrótce urodziłam córkę Karminę. Myśleliśmy jednak o powrocie w rodzinne strony, na Podkarpacie - mówi Agnieszka.

Już 10 lat prowadzimy naszą pracownię Kuźnia Skarbów, ale moja przygoda z kowalstwem zaczęła się znacznie wcześniej. Właściwie odkąd pamiętam, pochłaniały mnie prace ręczne, plastyka, sztuka. Gdy w ósmej klasie zastanawiałam się, co dalej, zachęcona przez nauczycielkę plastyki, poszłam do liceum profilowanego. Podczas dni otwartych w rzeszowskim Zespole Szkół Plastycznych zwiedzałam różne pracownie i… odkryłam w sobie miłość do kowalstwa. Od razu też dowiedziałam się, że „to chłopcy pracują w kuźni, a dziewczyny – w miedzi”, ale po roku dopięłam swego! Pięć lat tworzyłam zarówno z miedzi, jak i stali, dzięki czemu bardzo dużo się nauczyłam. Po liceum nie poszłam na studia, tylko wyszłam za mąż za Filipa i wyjechaliśmy do Poznania. Głównie prowadziliśmy zajęcia dla młodzieży i dzieci. Wkrótce urodziłam córkę  Karminę. Myśleliśmy jednak o powrocie w rodzinne strony, na Podkarpacie.

Ta blondynka to kowal

Zamieszkaliśmy w Sanku i tu na świat przyszedł nasz syn Natan. Tu też zrodził się pomysł otworzenia własnej pracowni. Przeprowadziliśmy się pod miasto, Filip
pomógł mi napisać wniosek o dotację unijną. Wtedy okazało się, że jestem w ciąży! Na szkolenia z prowadzenia działalności chodziłam z brzuchem. Nie wyglądałam wiarygodnie, bo drobna blondynka, na dodatek w ciąży, kowalem?!  Zaczęłam wątpić, czy uda mi się otworzyć firmę, ale Filip bardzo mnie wspierał i pomagał na wielu płaszczyznach. Udało się! Po narodzinach Elenki Kuźnia zaczęła działać. Mieściła się w garażu, mieliśmy tylko kilka narzędzi, ale zawsze… Zaczęliśmy mieć zamówienia, więc trzeba było szybko pomyśleć o większej pracowni. Do młodej firmy uśmiechnęło się szczęście – dostaliśmy pomieszczenie w Inkubatorze Przedsiębiorstw w Sanoku. Pracowaliśmy, rozwijaliśmy naszą ofertę. Kiedy sytuacja zawodowa się ustabilizowała, zaczęliśmy mieć kłopoty z domem i musieliśmy się przeprowadzić. Kupiliśmy budynek do remontu na dużej działce. Wreszcie mamy i dom, i pracownię pod jednym adresem Mokra 80! W 2019 roku udało się nam też przekształcić firmę
w fundację Wykuci w Ogniu i chcemy się rozwijać (więcej Wykuciwogniu.org)!