Chciała wynająć mieszkanie, a zrobiła się z tego afera na całą Polskę. "Rodzicom z dziećmi dziękuję"

2023-01-20 9:50

Ewa Wanat, dziennikarka, która była związana z radiem TOK FM czy rozgłośnią RDC, wywołała ostatnio w internecie ogromną burzę i stała się ofiarą hejtu. Po tym, jak poinformowała w mediach społecznościowych, że chce wynająć swoje mieszkanie i określiła dokładnie, jakich lokatorów szuka, została nazwana m.in. hipokrytką i kapitalistką.

Ewa Wanat
Autor: facebook.com/EwaWanatAutorka

Chociaż Ewa Wanat już od kilku lat nie mieszka w Polsce a w Berlinie, dalej ma mieszkanie w Warszawie. Znajduje się ono w Śródmieściu, zaledwie pięć minut od stacji metra Arsenał. Ma 47 m kw., a dziennikarka wprawdzie nie poinformowała, za jaką kwotę dokładnie chce je wynająć, jednak określiła stawkę jako "rynkową".

Czynsz podobnych mieszkań w Warszawie w tej okolicy waha się od 4 do nawet 7 tys. zł. Co ważne, mieszkanie Wanat jest świeżo po remoncie, chociaż na razie dziennikarka zamieściła jeszcze stare zdjęcia.

Na samym końcu ogłoszenia określiła swoje wymagania co do przyszłych lokatorów:

Niestety - dzieci nie i zwierzęta też nie. Palić nie można też. Na podwórku - spoko. Są ławeczki i obok popielniczki.

To pierwsze zdanie wywołało burzę. Dziennikarkę oskarżono o dyskryminację matek z dziećmi, a nawet ludzi posiadających zwierzęta, a pod postem pojawiło się prawie 400 komentarzy!

Ewa Wanat zaczęła się wdawać w dyskusję z niektórymi internautami, a niekiedy nawet się tłumaczyć. Kiedy napisała, że mieszkanie wzięła na kredyt, który cały czas spłaca, a ponieważ mieszka w Berlinie i jej warszawskie lokum stoi puste, to chce je wynająć, mogła przeczytać:

Czyli oczekuje pani, że inni będą spłacać za panią kredyt, żeby pani nie musiała głodować, a inni mogą głodować? Inni powinni się poświęcać - nie pani? Może pani też sprzedać mieszkanie, jeżeli nie jest w stanie spłacać kredytu.

Obok równie zaskakujących komentarzy pojawiły się również głosy rozsądku. Część internautów stwierdziła, że “wybiło polskie szambo”, a Ewa Wanat “jest właścicielką i ma prawo wynająć komu chce”.

Sama dziennikarka zaledwie dzień później opublikowała kolejny post, w którym skomentowała to, co ją spotkało.

"Dałam ogłoszenie o tym, że wynajmę moje mieszkanie w Warszawie (nie kupione na „inwestycję”, po prostu moje zwykłe mieszkanie w bloku) za cenę rynkową, bez dzieci i bez zwierząt. Dowiedziałam się, że jestem neolibkiem, kapitalistką, kamieniczniczką, hipokrytką, że oczekuję, że ktoś za mnie będzie spłacał kredyt, że dyskryminuję samotne matki i zwierzolubów" - napisała.

"Informuję więc niniejszym - nie jestem państwem polskim, nie jestem polskim fiskusem, nie jestem partią rządzącą, nie jestem dobrą wróżką, nie jestem dziedziczką fortuny, nie mam męża, który by mnie utrzymywał, cena rynkowa nie pokrywa ew. remontów po wynajmie, kaucja też nie, lokator, który pokryje koszty zniszczonych mebli (nie zużytych zwyczajnie, lecz zniszczonych), które trzeba wyrzucić i kupić nowe oraz remontu zdewastowanego (nie - zużytego, zdewastowanego) mieszkania zdarza się raz na tysiąc (ja tym razem miałam szczęście i bardzo uczciwego lokatora, ale poprzednim razem tego szczęścia nie miałam)" - skomentowała.

Na koniec zwróciła się do czytelników z "prośbą". "Jeżeli nie szukasz mieszkania dla siebie albo dla kogoś - poszukaj lepszej okazji do demonstrowania swoich bezkompromisowości oraz moralnej wyższości. Dam ci ją, nie obawiaj się, jeszcze będziesz mieć możliwość, żeby zabłysnąć. Ale od ogłoszenia o mieszkaniu się odczep, bo nie umieściłam go, żeby zachęcać do dyskusji, tylko żeby wynająć mieszkanie”.

Przeczytaj również:

Nasi Partnerzy polecają