Błyskawiczny remont łazienki bez kucia płytek? Kolorowe murale Kamili Lipki [WYWIAD]
Kamila Lipka najchętniej maluje portrety, jednak stanowczo odradza ozdabianie nimi swoich domów. Zamiast nich, często improwizując, maluje fantazyjne, geometryczne kształty, które mają być tłem dla całej aranżacji. Szczególnie zaskakujące są metamorfozy łazienek bez kucia płytek. Zamiast długiego i kosztownego remontu przeobraża je za pomocą pędzla.
Autor: Fot. po lewej: Łukasz Zjawiński, fot. po prawej: Kamila Lipka
Przeglądałam Pani Instagrama. Ma Pani wielki talent! Jak długo Pani maluje?
Maluję, odkąd pamiętam, a malowaniem murali na poważnie zajęłam się kilka lat temu, zaczynając pracę w firmie GoodLooking Studio. Współpracuję z nimi do tej pory. Maluję murale zewnętrze i reklamowe, a od dwóch lat mam swoją działalność.
Co było pierwsze: murale zewnętrzne czy wewnętrzne?
Pierwsze były murale zewnętrzne. Kiedy zaczęłam pracę w GoodLooking Studio, stwierdziłam, że to jest właśnie to, co chcę robić. Zdałam sobie sprawę, że żadna inna praca nie będzie mi sprawiała takiej radości i satysfakcji. Wtedy pomyślałam, żeby założyć swoją firmę i malować murale tyle, że we wnętrzach i to na nich się skupić.
Łatwo jest znaleźć klienta na murale? Rynek jest wysycony czy może znalazła Pani niszę?
Mam takie podejście, że za bardzo nie zwracam uwagi na konkurencję, nie przyglądam się jej, ani jej nie śledzę. Wolę skupić się na swojej pracy i myślę, że to jest właśnie klucz do sukcesu.
Mogę powiedzieć, że u mnie jest bardzo dobrze. Namalowałam już bardzo dużo murali, a teraz w tym momencie mam co najmniej dziesięć pewnych zleceń. Ludzie się sami do mnie odzywają. Myślę, że miałam szczęście, bo trafiłam na klientów, którzy chcieli odważnych, kolorowych i nieco szalonych rzeczy. Takie prace przykuwają uwagę, dlatego jest takie duże zainteresowanie.
Skoro mówi Pani, że jest dobrze, mniemam, że pracy jest dużo!
Tak, ale ja bardzo szybko maluję. Jestem w stanie się z tymi dziesięcioma muralami uporać w ciągu trzech miesięcy, może nawet dwóch. Na mural liczę trzy dni.
Jakiej wielkości?
Wielkości takiej standardowej ściany: 2,5 m na 3 albo 4 m. Obecnie mam większe zlecenia. Wkrótce będę malować dwie duże łazienki w biurze i na to sobie daję tydzień. Jestem przyzwyczajona do wielkich formatów, a wnętrza są dla mnie tak naprawdę małym formatem i dlatego mi z nimi tak szybko idzie.
Maluje Pani sama? Szuka Pani kogoś na staż?
Jeszcze nie, ale myślę już o tym coraz poważniej. Już nawet rozmawiałam z jedną dziewczyną, żeby sobie tak próbnie ze mną pomalowała. Zapowiada mi się dużo zleceń. Myślę, że powinnam kogoś zatrudnić, nawet jeśli nie potrzebuję, bo to pomogłoby mi się biznesowo rozwinąć.
Skoro pracy jest tak dużo, kiedy można odpocząć? Czy malowanie murali to praca sezonowa? Jest taki miesiąc, że może sobie Pani zrobić wolne?
Myślałam, że będzie taki moment w styczniu albo w lutym, ale cały czas mam, co robić. Póki co nie mam zbyt długich przerw od malowania. Po prostu planuję sobie urlop wtedy, kiedy muszę. Na szczęście klienci zazwyczaj są w stanie na mnie poczekać.
Zastanawiam się, jak wygląda praca dla konkretnego klienta. Proszę mi opowiedzieć o takiej typowej współpracy.
Spotykamy się z klientem. Rozmawiamy, czy ma jakiś pomysł, czy może ja coś mam zaproponować. Wymieniamy się inspiracjami znalezionymi w internecie i na podstawie rozmów i tych inspiracji, przygotowuję projekt. Czasem mi się zdarza, że klienci mówią, że mi ufają i żebym namalowała to, co uważam.
Oglądając Pani filmiki na Instagramie, byłam zdziwiona, że nie ma Pani obok siebie żadnego projektu. Żadnej kartki. To była improwizacja?
Często jest tak, że widzę wnętrza na zdjęciu, a potem okazuje się w rzeczywistości, że jest ono zupełnie inne w odbiorze. Wtedy dopiero widzę, co mogłoby gdzie być i jak by to lepiej wyglądało. Umawiam się na wstępny projekt na podstawie zdjęcia wnętrza, ale jak przyjeżdżam już malować, to zawsze coś dodam lub odejmę, żeby to lepiej wyglądało.
Bardzo zainteresował mnie taki mazak, którego używa Pani na jednym z filmików. Co to jest?
To jest mazak napełniony farbą akrylową.
Nie wiedziałam, że takie cuda istnieją!
Kiedy się o nich dowiedziałam, to był przełom. Kiedy mam namalować jakąś cienką linię, nie maluję tego pędzlami, ale właśnie mazakiem. To jest dużo wygodniejsze i szybsze. Te markery mają dużo różnych końcówek, grubości i kolorów.
A ile taki mazak kosztuje?
To zależy od grubości. Taki dosyć gruby, około 0,5 cm to ok. 20 zł.
Jest Pani szybsza niż ekipa remontowa złożona z kilku mężczyzn! Tym bardziej że robi to Pani całkiem sama!
To prawda!
Przyznam, że sama kiedyś zabrałam się za malowanie łazienki w starym mieszkaniu. Teraz farby do płytek są na pewno o niebo lepsze! Jakich Pani używa?
Płytki zawsze wcześniej maluję takim specjalnym gruntem, a dopiero później farbami. Używam farb do płytek z Tikkurili. Mam je już sprawdzone. Ralston ma również dobre farby i Brillux. Brillux to moja ukochana marka, ale akurat nie do płytek. Tikkurilę poleciła mi klientka i już zostałam przy tej marce.
A czy taką farbą można byłoby pomalować też podłogę?
Podłogi nigdy nie malowałam. Myślę, że można byłoby spróbować, ale nie wiem, jak byłoby z trwałością. Wolałabym nie ryzykować.
Przeprowadziła Pani renowację kilku mieszkań na wynajem, m.in. w Krakowie i Sopocie. Czy ich wnętrza to Pani inwencja?
Oba mieszkania malowałam dla tej samej klientki, Alicji Safarzyńskiej-Płatos, która zajmuje się projektowaniem wnętrz, więc miała bardzo jasną wizję, jak ma to wyglądać i w jakim kierunku ma to iść. Te mieszkania miały być mocno artystyczne i szalone.
Ona miała bardzo dużo pomysłów, ja też coś od siebie dodałam. Ustaliłyśmy, co tam ma tak mniej więcej być, a ja też trochę improwizowałam. Alicja miała bardzo dużo świetnych pomysłów. Bardzo lubię z nią współpracować!
Remont mieszkania kojarzy się z długim procesem. Ile Pani zajęły te renowacje?
W Krakowie byłam przed urlopem i przed urlopem musiałam skończyć jeszcze kilka realizacji, więc te dwie łazienki i kuchnię z salonem namalowałam w 2,5 dnia, czyli bardzo szybko. W Sopocie byłam na wakacjach, więc nie było presji czasu i zajęło mi to cztery dni.
Wszystkie Pani prace robią wrażenie. Czy którąś z nich lubi Pani najbardziej?
Do każdej mam sentyment, bo wszystko robię sama. Odkąd mam firmę, jestem odpowiedzialna za wszystko: od rozmowy z klientem, przez projekt po posprzątanie. Wcześniej byłam częścią ekipy i nie odczuwam takiej dużej odpowiedzialności.
Najlepiej wspominam chyba tę renowację w restauracji BocaBoca, w Warszawie. Kiedy weszłam tam pierwszy raz, to to małe pomieszczenie było całe czarne, strasznie przytłaczające. Nowi właściciele zdecydowali się na dużą metamorfozę i pomalowali całość na biało, a ja pomalowałam główną ścianę w takie geometryczne, kolorowe wzory.
Kojarzę ten mural! Czy właśnie takie geometryczne kształty lubi malować Pani najbardziej?
Najbardziej lubię malować portrety, ale… ich nie maluję. Nie polecałabym nikomu portretu w mieszkaniu, bo mogłoby to wyglądać strasznie, jakby ktoś obudził się w nocy i poszedł do łazienki. Miałam taką propozycję, czy namaluję wielki portret wnuczka w salonie. Nie zgodziłam się na to.
Prywatnie lubię malować portrety, a w pracy kolorowe i geometryczne kształty, bliżej nieokreślone Myślę, że one najfajniej wyglądają w mieszkaniu. To tło, czysta dekoracja, a nie konkretny, najważniejszy punkt. Portret najbardziej przykuwałby uwagę, a chyba nie o to chodzi.
Nie da się nie odnieść wrażenia, że tworzenie murali to ciężka fizyczna praca. Mdleją Pani jeszcze czasem ręce?
Najbardziej przy malowaniu sufitu mdleje kark i szyja. Nie lubię malować sufitów. Zawsze biorę takie zlecenia w ostateczności, bo rzeczywiście jest to bardzo ciężkie fizycznie. Cieszę się, że Pani o tym wspomniała! Nie lubię narzekać, ale też bym chciała, żeby klienci jednak mieli tego świadomość.
Jak się przez osiem godzin cały czas macha ręką w górze, później ta ręka bardzo boli, albo nawet nogi. Kiedy pracuję na drabinie, całe ciało mi się automatycznie spina. Powinnam chodzić co tydzień na jakiś masaż, żeby to spięcie rozładować! Zauważyłam jednak, że dzięki tej pracy mam dużo więcej siły i lepszą kondycję. Więc ma to też swoje plusy.
Przejdźmy do tego, co interesuje naszych czytelników najbardziej! Ile kosztuje mural i co wpływa na jego cenę?
Na wycenę muralu składa się wiele czynników: projekt, co, by to miało być, od niego zależy, ile muszę kupić kolorów, wymiary ścian, miejscowość, w jakiej mam malować — to kolejna rzecz, którą muszę wziąć pod uwagę w wycenie: czy mam malować w Warszawie, czy poza Warszawą. Jeśli poza nią, muszę doliczyć nocleg i dojazd. Każda ściana i każde zlecenie są inne.
A jaki byłby koszt, powiedzmy, np. takiej niedużej łazienki?
Jeśli miałabym przemalować małą łazienkę na jeden kolor i jedną ścianę zaaranżować w jakiś konkretny sposób, to cena zaczynałaby się od 4,5 tys. zł.
Pracuje Pani w całej Polsce?
Tak, maluję na terenie całej Polski. Być może wkrótce będę malowała za granicą. Dostałam taką propozycję, ale nie znam jeszcze większych konkretów, więc nic więcej nie dodam, żeby nie zapeszać.
Na sam koniec chcielibyśmy dowiedzieć się nieco więcej o Pani talencie. Malowała Pani także jako dziecko?
Tak. Pamiętam, że zawsze ciągnęło mnie do malowania. Rodzice dbali o to, żebym dużo rysowała, więc jestem im bardzo wdzięczna, że mnie wspierali i wspierają do tej pory.
W jaki sposób rodzice dbali o to, by rozwijać Pani talent? Chodziła Pani na jakieś warsztaty albo kółka plastyczne?
Niestety w mojej miejscowości nie było takiej możliwości. Jedynie w szkole była plastyka, ale raczej na słabym poziomie, ale w domu rodzice, mimo że nigdy nie malowali ani nie zajmowali się typowo artystycznymi rzeczami, starali wymyślać mnie i siostrze jakieś kreatywne zajęcia. Przykładowo mama szydełkowała, więc my z siostrą szyłyśmy ubranka dla lalek razem z nią, robiłyśmy jakieś wycinanki. Dużo rysowałyśmy.
Często talent plastyczny się dziedziczy. Jak było u Pani? Ktoś jeszcze z Pani rodziny maluje?
No właśnie nikt nie maluje. Pamiętam, że ciocia trochę malowała i babcia. Było widać, że mają duży talent, ale niestety nie poszły w tym kierunku. Z tego, co wiem, to nawet tak same dla siebie w domu nie malują.
Skończyła Pani jakąś szkołę plastyczną?
Zawsze chciałam iść na malarstwo, ale nie poszłam, bo myślałam, że potem nie znajdę pracy. Skończyłam architekturę krajobrazu i to było błędem. Na szczęście i tak skończyło się tak, że malowanie stało się moim źródłem utrzymania.
Dziękuję za rozmowę!
Murale Kamili Lipki. Zdjęcia
Autor: Fot. po lewej: Łukasz Zjawiński, fot. po prawej: Kamila Lipka
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Od renowacji Pałacu Staniszów do projektowania mebli i tapet. Rozmowa z Agatą Rome-Dzidą
Autor: Archwium prywatne/Agata Rome-Dzida
Pani Agata Rome-Dzida siedzi na zaprojektowanej przez siebie sofie Fremont.