Przed remontem
Kuchnia robiła wrażenie przytłaczającej: bardzo wysokie ściany i okno, coś między studnią a nawą katedry. Należało choć trochę dostosować ją do ludzkiej skali. Ponadto była dosyć ciasna. Zadanie polegało na wykorzystaniu każdego metra wzdłuż i wzwyż. Tradycyjne wąskie drzwi prowadzące z korytarza sprawiały, że kuchnia wyglądała na jeszcze mniejszą. Należało więc je usunąć.
Pomieszczenie, które liczy ponad 4 m wysokości, stawia równie wysokie wymagania. Jak do tego racjonalnie podejść? Rozsądek podpowiada, by podwyższyć podłogę lub obniżyć sufit. Monika zdecydowała się na pierwszą opcję, bo zaświtał jej w głowie pomysł, by po uniesieniu posadzki (o 70 cm) urządzić w uzyskanym miejscu spiżarnię. Zysk? Niższe pomieszczenie i dodatkowe 7 m2 powierzchni do zagospodarowania.
Krok 2
Choć układanie płytek na drewnopochodnych płytach nie jest superłatwe, fachowa ekipa dobrze sobie z tym poradziła. Właściciele lubią zdecydowane kolory i nie boją się kontrastów. Ściany pomalowano więc tradycyjną farbą emulsyjną na czerwony kolor. Owszem, zanim zamontowano meble, ściany wyglądały odrobinę szokująco. Wąski pas między blatem a szafkami wyłożono zieloną glazurą o fakturowanej powierzchni.
Remont - krok 1
Firma, która zaprojektowała meble kuchenne, wiedząc oczywiście o podniesieniu podłogi, rozplanowała, gdzie mają się znaleźć przyłącza wodne i gniazdka. Podłączenie instalacji stanowiło więc prolog dalszych prac. Gdy woda dotarła na miejsce, a prąd tam, gdzie go oczekiwano, wniesiono solidne, grube deski. Zbito z nich mocny, stabilny podest, który miał podtrzymywać cały ten kuchenny światek. W podeście wycięto również otwór – wejście do spiżarni. Owszem, zrobiło się wyżej, ale stricte budowlane prace jeszcze się nie zakończyły. Przecież na podest trzeba jakoś wchodzić. Dębowe schody o szerokości 150 cm otworzyły wygodną drogę z długiego korytarza do kuchni. Wygodną również dlatego, że pozbyto się starych wąskich drzwi.