Zapraszam na tort

2009-05-07 2:00

Bożena Król jest lekarzem rodzinnym i studiuje dietetykę. Mieszkanie urządziła na biało – niemal sterylnie. Byliśmy przekonani, że kuchnia służy jej tylko do gotowania herbaty i karmienia kotów. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na pięknie nakryty stół wjechał tort własnej roboty. Odkryła przed nami więcej swoich kulinarnych tajemnic.

Mieszkanie Bożeny na warszawskim Ursynowie urzeka nieskazitelną bielą. Mocnymi akcentami są jedynie książki, bufet, stolik kawowy i oczywiście szare koty. Również naczynia kuchenne gospodyni ma tylko białe, czarne i kryształowe. Stół przykrywa białym obrusem ze srebrnym motywem, na nim stawia szklane talerze, kryształowe kieliszki i szklanki, srebrne świeczniki i dodaje kilka puszystych, tiulowych kul. Tylko dla dekoracji. Choć stół wygląda jak otulony śniegiem, miło przy nim zasiąść.

Redakcja: Bożenko, Twój tort bezowy to raj dla oczu i podniebienia. Lubisz dobrze zjeść?
Bożena Król: Lubię pięknie zjeść. Sposób podania potrafi mnie zauroczyć. Jednak musi kolorystycznie współgrać z potrawami. Najlepsze danie nieodpowiednio zaserwowane nie smakuje już tak dobrze. Ostatnio kupiłam nawet dizajnerską miskę dla kotów.
Red.: Twoje ulubione potrawy…
B.K.: Uwielbiam podróże kulinarne. Dosłownie i w przenośni. Sama eksperymentuję ze smakami. Do kremu dodaję na przykład świeży imbir, a herbatę wzmacniam czerwonym pieprzem. Najchętniej chodzę do restauracji, gdzie podają kuchnię fusion, czyli łączącą wiele różnych tradycji. A w menu najważniejszy jest dla mnie deser!
Red.: Skąd to upodobanie u przyszłej dietetyczki?
B.K.:
Z miłości do słodyczy (ze śmiechem). A serio – moja mama doskonale gotuje. W dzieciństwie pomagałam jej w robieniu wypieków. Bardzo lubiłam to zajęcie. Pamiętam wielkie misy pełne ubitych białek i kremów do ciast. Pięknie dekorowała torty. Wszyscy się zachwycali. Miała jeszcze jedną cudowną umiejętność. Potrafiła zrobić coś z niczego, a porażkę zmieniała w sukces. Od niej nauczyłam się twórczego podejścia do gotowania.
Red.: Nie korzystasz z książek kucharskich?
B.K.: Wręcz przeciwnie. Kolekcjonuję przepisy z różnych książek. Ale nie trzymam się ich sztywno.  Moje desery rzadko się powtarzają, zwykle zmieniam składniki. Powtórki mnie nudzą. Większość potraw przygotowuję na oko. Wzbogacam smaki alkoholami. Bardzo lubię sycylijskie wino Marsala i likier Cointreau. Przy odrobinie fantazji można uzyskać jeszcze lepszy efekt niż przepisowy. A przy tym bawię się doskonale. Myślę, że dojrzałam już do napisania własnej książki kucharskiej.

Mała czarna z przyjaciółmi

Stolik zaprojektowała dla Bożeny pracownia B-desing. To zwykła sosnowa deska. Jednak stolarz tak długo ją drapał, przypalał i woskował, aż nabrała wyglądu archeologicznego wykopaliska. Zabawny fotelik ze złotymi nóżkami Bożena znalazła w sklepie ze starociami. Kiedyś był stołkiem pomocnym przy zakładaniu butów. Dostawia go do stolika zawsze, gdy podaje kawę w swoim złotym serwisie. Filiżanki umieszcza na czarnych talerzykach, aby złoto zajaśniało większym blaskiem. Serwis do kawy z opalizującej i złotej porcelany to prezent od mamy. W latach 60. był to bardzo popularny wzór fabryki we Włocławku.