Dom na Mazurach. Marzenia się spełniają

2010-07-28 2:00

Trzy lata temu Małgosia i Andrzej Pestkowscy zbudowali dom wiejski w Krutyni. Na Mazurach nowo odnaleźli samych siebie. On, wiceszef wydawnictwa prasowego, zajął się ogrodem i robotami ciesielskimi. Ona ze swojej pasji urządzania wnętrz zrobiła nowy zawód.

Krutyń, wieś ukrytą w Puszczy Piskiej nad rzeką Krutynią, znają od lat. Andrzej w dzieciństwie spędzał w tych okolicach wakacje. Potem przyjeżdżał na ryby. Zdążyli się zaprzyjaźnić z miejscowymi. Zapragnęli tutaj mieć swoją bazę na weekendowe wypady z synami. Wkrótce, dzięki życzliwym znajomym ze wsi, nadarzyła im się okazja kupienia atrakcyjnej działki. Po dziesięciu miesiącach od momentu wbicia łopaty w ziemię dom już stał. Kupili gotowy projekt w Muratorze, ale w trakcie budowy kilka razy korygowali plany z myślą o przyszłości.

Zrezygnowali z garażu, żeby urządzić drugą kuchnię. Dom szybko obrósł rodzinnymi pamiątkami, książkami, myśliwskimi trofeami Andrzeja. Przyjeżdżają tu w każdy weekend. W piątek kolację jedzą już w ogrodzie, bo droga z Warszawy do Krutyni to tylko trzy godziny jazdy samochodem. Tutaj czas się nie spieszy. Ona chodzi na długie spacery z terierem Snupim i labradorem Badim. On łowi ryby. Chłodne wieczory spędzają przy kominku, czytając i rozmawiając. W tej ciszy przyjemnie się nawet pracuje. Małgosia otwiera laptopa i rysuje projekty dla klientów.

Zmiana życia, zmiana domu

Do czasu gdy kupili działkę na Mazurach, pracowała w dużym wydawnictwie jako dyrektor marketingu. Po pracy zajmowała się najczęściej urządzaniem ich kolejnego mieszkania, ponieważ zmieniali je dziesięć razy. Przeprowadzki wcale nie były dla niej dopustem bożym. Uwielbiała zaczynać od nowa, obmyślać wnętrza, remontować, dekorować.

Gdy również w Krutyni dokończyła dzieła, pomyślała, że to najlepszy moment, aby spełnić jeszcze jedno bardzo ważne marzenie. Zmienić zawód. Od trzech lat jest współwłaścicielką firmy projektującej wnętrza.

W wiejskim stylu

Wszystkie ich miejskie mieszkania miały styl nowoczesny. Urządzanie domu na wsi było dla Małgosi zupełnie nowym doświadczeniem. Tu poszła na wiele kompromisów, ponieważ chciała, żeby wnętrza nawiązywały charakterem do miejsca, w którym się on znajduje. Trochę rustykalnie, trochę romantycznie. Inaczej niż w mieście. W końcu polubiła szperanie po straganach na targu w pobliskich Pieckach, doceniła urok starych mebli, przywiozła tu trochę pamiątek rodzinnych. Jej zawodowe credo brzmi teraz tak: „Kluczem do urządzenia domu jest nasze życie. W naturalny sposób przybywa rzeczy, którymi lubimy się otaczać. Wspólnym mianownikiem są dla nich nasz gust i wspomnienia zamknięte w przedmiotach”.

Przytulne sypialnie

Romantyczny nastrój wnętrz sprzyja odpoczywaniu. Czuje się w nich bliskość natury. Jasne kolory ścian i tkanin sprawiają, że wnętrze jest świetliste, pogodne. Niewielkie sypialnie dzięki temu zyskują na przestronności. Firanki w oknach służą głównie do celów dekoracyjnych. Nie można zasłaniać okien, gdy za nimi rozciągają się piękne widoki. Małgosia zostawiła sobie dużą swobodę w dekorowaniu wnętrz. Nie trzyma się konkretnego stylu, raczej tworzy nastrój. Dlatego indyjska narzuta na łóżko w mazurskim domu wcale nie dziwi.

Kontakt z przyrodą

Małgosia i Andrzej nie zaopatrują się w żywność w sklepie. Miód jest prosto od pszczoły, jajka od kury, a pomidory z pola. Małgosia podaje do stołu na słomianych matach, na deskach i w koszyczkach. Tak wiejskie specjały smakują jeszcze lepiej.
Mały staw odwiedzają regularnie dwa kaczory. Oczko wodne to ulubione miejsce Andrzeja. Powstało, gdy budował się dom. Potrzebna była ziemia do podsypania fundamentów. W najgłębszym miejscu ma prawie dwa metry. Pływają w nim niemal wszystkie rodzime gatunki ryb.