Dom stworzony do powrotów

2011-04-05 14:27

Dom z kominkiem zanurzony w leśnym krajobrazie, kilkanaście kilometrów od centrum stolicy. W aranżacji wnętrz domu dla dwójki dzieci i ich rodziców sztuka łączy się z minimalistycznym wzornictwem. Ściany nie zabierają światła, są obniżone lub ze szkła. Powstały we współpracy architekta i grafika komputerowego.

Piętro osobiste

O ile parter jest przestrzenią publiczno-prywatną, o tyle piętro – strefą zarezerwowaną wyłącznie dla rodziny. W pierwotnym planie na stu metrach poddasza znajdowały się cztery sypialnie i niewielka łazienka. Projektantki zmieniły ten podział. Powiększyły sypialnię gospodarzy i wyodrębniły dwa pokoje dla córek. W sypialni znalazły się dwa okna. Jedno zwieńczone łukiem, drugie – proste, każde na innej wysokości. Przy ścianie pomiędzy nimi projektantki ustawiły duże małżeńskie łóżko z sięgającym sufitu tapicerowanym zagłówkiem. Asymetryczny podział pól wyznaczonych przeszyciami pomógł zniwelować niefortunną różnicę poziomów.

Sypialnia obserwacyjna

Okna sypialni znajdujące się nisko nad podłogą projektantki wyposażyły w szersze siedziska, a grzejniki ukryły za osłonami z bejcowanego dębu. W rezultacie powstał wygodny punkt zabawowo-obserwacyjny, z którego najchętniej korzysta młodsza córka gospodarzy. Choć remont został drobiazgowo zaplanowany i był nadzorowany przez projektantki, niespodziewanie przedłużył się o kilka tygodni. Gdy ekipa położyła pierwszy fragment parkietu, okazało się, że deski wciągają wilgoć. Maciek podejrzewał, że podłoga jest źle zaizolowana i nasiąka wodą z podłoża. Wezwał fachowców, by to sprawdzili. Okazało się, że izolacja jest w porządku. Problem tkwił w tym, że deski układano po dwóch tygodniach nieustannego deszczu, więc drewno absorbowało wilgoć z powietrza. Więcej wpadek nie było. Dom wręcz przerósł oczekiwania swojego pana. Maciek go uwielbia. W podróżach służbowych marzy o chwili, gdy znajdzie się przy kominku, w miejscu, o którym mówi „nasz azyl”.

Maciej, prezes polskiego oddziału międzynarodowego koncernu, przyznaje, że decyzja o zakupie połowy bliźniaka w podwarszawskim Józefowie była czysto emocjonalna. Przyjechał w te okolice na parapetówkę przyjaciół. Piękne otoczenie, sosnowy las i cisza zrobiły na nim takie wrażenie, że po powrocie do biura od razu wpłacił zaliczkę na własne lokum o pow. 175 m2.

Projekt wnętrz: faktura na zgodę

Biuro projektowe poleciła przyjaciółka państwa domu. W ten sposób Maciej i jego żona Agnieszka trafili do pracowni de novo - Magdaleny Dusińskiej i Magdy Jeziorowskiej. Właściciele sprecyzowali oczekiwania: wnętrze powinno być urządzone nowocześnie, w tonacji beżowo-brązowej. Wyjaśnili, że w domu będą mieszkać z dwoma córkami: pięcio- i piętnastoletnią. Budynek od zewnątrz wykończono w stylu dworkowym: niektóre okna zwieńczono łukami, a szyby są podzielone szprosami. Wnętrze trzeba było więc zaprojektować tak, by harmonizowało ze stylem elewacji. Architektki postawiły na proste, uniwersalne, nowoczesne formy mebli, a stonowaną kolorystykę wykorzystały jako tło dla ciekawych faktur. Wykończony konglomeratem kominek ma marszczoną powierzchnię, tkanina sofy w pokoju telewizyjnym wyróżnia się grubym splotem. Charakterystyczne są też ściana z kamyków w łazience na piętrze i płyty imitujące mapę miasta, którymi wyłożono natrysk w łazience gościnnej. Wybór pozostałych, bardziej świetlistych materiałów – jasnego bielonego jesionu na podłogę, jasnych farb na ściany oraz szkła – był już podyktowany lokalizacją.

Szkło i folia

Bliźniak stoi na skraju lasu, wśród wysokich drzew, do tego część okien wychodzi na północ, co powoduje, że wnętrze domu jest ciemne. Należało jak najlepiej wykorzystać naturalne światło wpadające przez okna. Architektki zdecydowały o wyburzeniu większości ścian (by go nie zasłaniały), a mur przy drzwiach wejściowych zastąpiły przeszkleniem z wklejoną półprzezroczystą folią. Osłania ono wnętrze kuchni przed wzrokiem wchodzących, a jednocześnie doświetla znajdujące się po drugiej stronie hol i wejście do garderoby. O nadruku na folię dyskutowano tygodniami. Architektki proponowały współczesne grafiki, właściciele upierali się przy „Pocałunku” Gustava Klimta, do którego mają szczególny sentyment. Wygrała opcja kompromisowa. Zarys postaci w namiętnym uścisku wykonany mocną kreską zestawiono z rozpikselowanym tłem. Aby uzyskać efekt trójwymiarowości, rysunek nadrukowano na dwóch foliach, które następnie połączono i wklejono pomiędzy dwie szyby, tworzące ową szklaną ścianę. W rezultacie obraz oglądany od strony holu wygląda nieco inaczej niż widziany z perspektywy kuchni. Jest najbardziej efektownym elementem wnętrza.