Rośliny we wnętrzu – jak dobrać i pielęgnować rośliny, by były ozdobą mieszkania
Rośliny mogą być efektowną ozdobą wnętrza, ale w odróżnieniu od innych dekoracji mają swoje wymagania. Nie można ich ustawić, gdzie nam się podoba, ani zostawić bez opieki. Jeśli jednak wsłuchamy się w ich potrzeby, będą długo cieszyć swoją urodą, coraz dorodniejsze i piękniejsze. Przeczytaj, czym się kierować przy ich doborze i jak dbać o rośliny we wnętrzu.
Pielęgnacja roślin we wnętrzu
Niby ludzie wiedzą, że rośliny to organizmy żywe, ale powszechnie zapominają, że aby pięknie wyglądały, trzeba zadbać o ich potrzeby – światło, wodę i nawożenie. Zanim kupimy, sprawdźmy nazwę rośliny i poczytajmy, jakie ma wymagania. Kluczowa jest ilość światła – rośliny światłolubne muszą stać przy oknie, chyba że zdecydujemy się na doświetlanie. Służą do tego żarówki LED o chłodnym świetle (6500–8500 K), można też użyć lamp akwarystycznych do zbiorników roślinnych. Bardzo ważne jest, gdzie roślinę ustawimy – niektórym nie służą przeciągi i w pobliżu drzwi lub okna mogą gorzej rosnąć albo zrzucać liście. Te o cienkich zielonych liściach nie będą się dobrze czuły obok kaloryfera. W takim miejscu lepiej poradzą sobie zamiokulkas, sansewieria, aloes albo eszeweria, których grube liście przed utratą wilgoci chroni wosk. Lepiej jednak unikać stanowisk w pobliżu źródła ciepła. Rośliny nie lubią gwałtownych wahań temperatury, dlatego jeśli zimą stoją na parapecie, warto przykręcić kaloryfer, niech grzeje dłużej, ale słabiej. Podobnie z oknem – na czas wietrzenia lepiej przenieść rośliny albo tylko rozszczelnić okno. Fikusom, kalateom, skrzydłokwiatom czy begoniom szkodzi też suche powietrze. W sezonie grzewczym warto więc korzystać z nawilżacza albo doniczkę ustawić na tacy wysypanej kruszywem, które zalejemy wodą.
Autor: serwis prasowy Lisa Petrole
CAŁE BIAŁE Wnętrze pomalowane od góry do dołu na biało zdaje się pełne światła. Na takim tle pięknie prezentują się okazałe rośliny i znane z filmu „2001: Odyseja kosmiczna” fotele „Djinn” Oliviera Mourgue. Projekt Stephane Chamard, fot. Lisa Petrole