Wnętrze Galerii Grafiteria w Warszawie
Autor: Magdalena Sosenko Wnętrze Galerii Grafiteria przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie

Nieprzemijająca moda na Polską Szkołę Plakatu. Rozmowa Dobrego Wnętrza z Magdaleną Sosenko, właścicielką galerii Grafiteria.

Na polskim rynku sztuki galeria Grafiteria obecna jest już jedenaście lat! Znana jest przede wszystkim z przebogatej oferty prac legendarnej Polskiej Szkoły Plakatu. W Grafiterii można kupić między innymi plakaty Jana Młodożeńca, Eryka Lipińskiego czy Waldemara Świerzego. O galerii oraz Polskiej Szkole Plakatu z Magdaleną Sosenko, właścicielką Grafiterii rozmawia dziennikarka magazynu Dobre Wnętrze - Magda Kazimierczuk.

Dobre Wnętrze: Jak się zaczęła Pani przygoda ze sztuką?

Magdalena Sosenko: Urodziłam się w Krakowie i tam z rodzicami prowadziłam antykwariat. Studiowałam Historię Sztuki, a moim „konikiem” była sztuka użytkowa i grafika. Byłam wtedy przekonana, że Kraków to moje miejsce na ziemi i nie wyobrażałam sobie, że mogę zamieszkać gdzieś indziej. Tym bardziej, że wszystko miałam już poukładane: przygotowanie zawodowe do pracy antykwariusza i pracę w galerii z rodzicami (wtedy jeszcze na placu Dominikańskim, a od kilku lat przy Rynku Głównym 29). Aż pewnego dnia przeprowadziłam się z Krakowa do Warszawy, a jak wiadomo – Warszawa to zupełnie inna rzeczywistość. Musiałam się tutaj odnaleźć. Przez kilka lat szukałam swojego miejsca, pracując w różnych firmach, ale wiedziałam, że praca w korporacji nie jest dla mnie. I tak powoli dojrzewała we mnie idea mojej własnej galerii. Wiedziałam, że to musi być sztuka na papierze, bo na tym się znam i to kocham. Wiedziałam też, że tą pasją chciałabym zarażać innych. Zwłaszcza młodych, którzy czasem nie mają świadomości, że dawna sztuka na papierze jest czymś wartościowym, a polski dizajn, a zwłaszcza Polska Szkoła Plakatu idealnie nadaje się do współczesnych mieszkań.

Dobre Wnętrze: Grafiteria ma już ponad 10 lat.

Magdalena Sosenko: Tak. W 2010 roku stworzyłam stronę internetową. Ale zależało mi, aby nie była to zwykła strona z produktami. Chciałam, aby każdy mógł zwizualizować sobie jak dana praca będzie prezentować się w konkretnej oprawie, dlatego zainstalowaliśmy specjalną funkcję, dzięki której można dobrać odpowiednie passepartout i ramę. Znalazłam dobrych ramiarzy, którzy wiedzą jak obchodzić się z delikatnym starym papierem. Trzeba było jeszcze wymyślić nazwę. Tym zajął się mój mąż – Maciej Gutkowski. Maciek zawsze był dla mnie wielkim wsparciem.  I odkąd powstała Grafiteria jesteśmy nie tylko partnerami w życiu codziennym, ale też partnerami w „biznesie”.

Dobre Wnętrze: A potem powstała galeria stacjonarna.

Magdalena Sosenko: Po kilku latach prowadzenia galerii internetowej zaczęło nam jednak czegoś brakować. Galeria internetowa nie jest dla każdego, poza tym brakowało nam bezpośredniego kontaktu z klientami. Czasem trzeba coś wziąć do ręki, przyjrzeć się detalom, obejrzeć pod lupą, poczuć zapach starego papieru, aby zakochać się w grafice czy plakacie. I znaleźliśmy idealny lokal przy ulicy Mazowieckiej – w towarzystwie sklepów dla artystów, ZPAP-u (Związek Polskich Artystów Plastyków), innych galerii sztuki. Niedaleko jest Zachęta i Akademia Sztuk Pięknych. Na Mazowieckiej czuje się artystyczny klimat.

Wnętrze Galerii Grafiteria w Warszawie
Autor: Magdalena Sosenko Wnętrze Galerii Grafiteria przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie

Dobre Wnętrze: Pasjonaci designu i aranżacji wnętrz poznali was dzięki targom, w których regularnie uczestniczycie.

Magdalena Sosenko: Pierwszy raz szerszej publiczności pokazaliśmy się na Warszawskich Targach Sztuki w 2010 roku. To była nasza inauguracja. Po ośmiu latach działalności otworzyliśmy galerię stacjonarną, którą prowadzimy wspólnie z Maćkiem. To jest nasza rodzinna firma. W tym czasie, co roku pokazywaliśmy się na Warszawskich Targach Sztuki, Targach Plakatu i Targach Rzeczy Ładnych.

Dobre Wnętrze: Czy pandemia zmieniła coś w waszej działalności?

Magdalena Sosenko: Teraz w dobie koronawirusa brakuje nam bardzo targów. Bo do galerii przychodzą przeważnie klienci, którzy już coś wiedzą o plakacie, lub mają pomysł na grafikę. A podczas targów spotykamy często osoby, które nie miały dotąd świadomości, że jest takie coś jak Polska Szkoła Plakatu i nie brały pod uwagę plakatu jako elementu dekoracji wnętrza. Ja uwielbiam mówić o plakatach, mogłabym godzinami snuć różne opowieści o artystach, o konkretnych projektach, przytaczać anegdoty i właśnie na targach mam do tego najwięcej okazji. Ludzie słuchają i otwierają szeroko oczy. Oczywiście nie wszyscy, bo jest wiele osób, które miłość do plakatu poczuły już wcześniej. To kolekcjonerzy, znawcy i ci, którzy po prostu znają i lubią Polską Szkołę Plakatu. Największą satysfakcją dla mnie jest to, gdy pod naszym wpływem ktoś zakochuje się w plakacie, bo przecież Polska Szkoła Plakatu jest jednym z najbardziej wartościowych i znanych zjawisk w polskiej sztuce. Znana i doceniana w Europie, u nas odkrywana jest na nowo przez kolejne pokolenia.

Stoisko Grafiterii na targach
Autor: Magdalena Sosenko Stoisko Grafiterii na targach

Dobre Wnętrze: Może to dobry moment, by wyjaśnić czytelnikom, czym jest Polska Szkoła Plakatu?

Magdalena Sosenko: Polska Szkoła Plakatu to pojęcie powstałe w latach 60. To twórczość artystów, którzy zdobyli międzynarodowy rozgłos i powszechne uznanie projektując m.in. plakaty filmowe, teatralne, turystyczne, a także cyrkowe. Czymś co wyróżnia plakaty tego okresu jest ich swoboda, malarskość, stosowanie metafory, a także duży nacisk na liternictwo. W czasach kiedy cenzura i powszechnie obowiązująca po II Wojnie Światowej doktryna socrealistyczna determinowały twórczość polskich malarzy, rzeźbiarzy czy architektów narzucając im socjalistyczny patetyzm i  wzory dyktowane przez Związek Radziecki. Jednak plakaty były jednym z nielicznych mediów, w których artyści mogli czuć się swobodnie i spokojnie tworzyć bez tak wielkiej presji. Szeroką dyskusję o polskim plakacie zapoczątkowała twórczość Henryka Tomaszewskiego. 5 nagród, które zdobył w 1948 r. podczas Międzynarodowej Wystawy Plakatu Filmowego w Wiedniu spowodowały zwrócenie oczu całego świata na polskie plakaty.  W 1966 roku w Warszawie zorganizowano I Międzynarodowe Biennale Plakatu, a 2 lata później w Wilanowie powstało pierwsze w świecie muzeum poświęcone sztuce plakatu. Te zjawiska sprawiły, że plakat był jednym z największych i najbardziej znaczących osiągnięć polskiej sztuki na arenie międzynarodowej. Wśród najważniejszych artystów - filarów polskiej szkoły plakatu znajdują się takie nazwiska jak: Henryk Tomaszewski, Eryk Lipiński, Wojciech Fangor, Józef Mroszczak, Roman Cieślewicz, Jan Lenica, Franciszek Starowieyski, Waldemar Świerzy i wielu innych. Każdy z tych artystów wypracował swój własny indywidualny styl, jednak to, co ich łączyło, to co sprawiło, że możemy mówić o zjawisku Polskiej Szkoły Plakatu to wieloznaczność, metafora, subiektywizm, oszczędność formy, a także wielka rola liternictwa oraz doskonały warsztat twórczy. 

Dobre Wnętrze: Oprócz Polskiej Szkoły Plakatu, w czym jeszcze specjalizuje się Grafiteria?

Magdalena Sosenko: Druga nasza specjalizacja to grafika – stara grafika dekoracyjna, którą staramy się zaprezentować jako coś, co można powiesić na ścianie. I to w zasadzie na każdej ścianie, bo przecież XIX-wieczny drzeworyt, wielobarwna litografia, czy mapa z przełomu XIX i XX wieku to genialny pomysł, aby nadać indywidualny, niebanalny charakter wnętrzom. Nawet te minimalistyczne, ultra nowoczesne wnętrza zyskują coś niesamowitego jeśli wkomponujemy w nie oryginalną stara grafikę w dobrze dobranej ramie. 

Dobre Wnętrze: Skąd pozyskujecie prace do swojej galerii?

Magdalena Sosenko: To nie takie proste, aby cały czas zapewniać „nowe dostawy”. Czasy kiedy można było za grosze zdobyć plakaty ze starych magazynów kinowych czy od rozlepiaczy, którzy plakatowali miasto dawno już minęły. My się niestety nie załapaliśmy na ten czas… Dlatego ważne są kontakty z samymi artystami, chociaż większość z tych, którzy tworzyli Polska Szkołę Plakatu już odeszło. Mamy zaprzyjaźnionych kolekcjonerów, z którymi współpracujemy, czasem się wymieniamy. Są też sytuacje, kiedy ktoś na strychu albo w piwnicy znajduje jakiś tajemniczy rulon i wtedy zgłasza się do nas. Czasem plakaty, które do nas trafiają są w fatalnym stanie, ale u nas zamiłowanie do plakatu jest tak wielkie, że żadnego egzemplarza nie spisujemy na straty. Do gry wchodzi wtedy nasza pracownia konserwatorska, która w profesjonalny sposób rozprostowuje zagięcia, retuszuje i uzupełnia ubytki. 

Wnętrze Galerii Grafiteria w Warszawie
Autor: Magdalena Sosenko Wnętrze Galerii Grafiteria przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie

Dobre Wnętrze: Czy sądzi Pani, że plakaty to dobra inwestycja?

Magdalena Sosenko: Zdecydowanie tak. Plakaty projektowane przez klasyków, takich jak Gronowski, Trepkowski, Tomaszewski, Lipiński czy Cieślewicz z pewnością nie stracą na wartości. Coraz większe zainteresowanie plakatami, jako obiektami kolekcjonerskimi, czy też dekoracyjnymi sprawia, że ich ilość i dostępność na rynku zmniejsza się, a tym samym cena wzrasta. Największym zainteresowaniem cieszą się polskie plakaty - głównie z lat 50. i 60. Amatorów tych plakatów jest sporo zarówno w Polsce jak i za granicą. Mimo że plakaty drukowane były wówczas w stosunkowo wysokich nakładach (filmowe to nakłady średnio miedzy 5 a 9 tysięcy szt.), to znalezienie zachowanych egzemplarzy czasem jest niezwykle trudne, a niekiedy nawet wieloletnie poszukiwania nie dają efektu. Dlatego warto gromadzić plakaty, inwestować, ale nie tylko w te najstarsze, które często są droższe i rzadziej spotykane. Tym, którzy chcą traktować plakaty jako inwestycję polecam również plakaty z lat 70., a nawet 80. Dziś przez wielu niedoceniane, za kilka lat staną się równie łakomymi kąskami jak dziś plakaty z lat 60.

Dobre Wnętrze: Kim są wasi klienci?

Magdalena Sosenko: Do Grafiterii zgłaszają się przede wszystkim kolekcjonerzy, amatorzy polskiej szkoły plakatu i sztuki PRL-u, miłośnicy twórczości konkretnych artystów, czy też wielbiciele danych filmów. Z drugiej strony odwiedzają nas osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z plakatem i szukają czegoś ciekawego na ścianę, czy też niebanalnego prezentu. Mamy klientów zarówno z Polski jak i z zagranicy. Świadomość wyjątkowości polskich plakatów cały czas wzrasta - zwłaszcza wśród młodszego pokolenia, dlatego krąg odbiorców stale się poszerza. Mamy również grono architektów, którzy wracają do nas przy kolejnych projektach. Zdają sobie oni sprawę, że plakat albo grafika to jeden z najlepszych sposobów na dekoracje domu, mieszkania albo biura. Często dostajemy zapytania o podrzucenie pomysłów do udekorowania ścian w konkretnym miejscu. Bo oprócz tego, co można obejrzeć u nas na stronie albo w galerii mamy jeszcze wiele, wiele egzemplarzy, które czekają na swoją kolej do fotografowania czy opracowania. Mamy też klientów, którzy powracają. Czasem aby wybrać kolejny plakat dla siebie, czasem dla kogoś na prezent, czasem do kolekcji, a czasem aby pochwalić się jak mieszkanie zmieniło się po powieszeniu plakatu. I to nam dodaje skrzydeł! Dzięki plakatom poznaliśmy mnóstwo fantastycznych ludzi, którzy zaczęli swoją przygodę z plakatem od spotkania z nami. Z wieloma się dziś przyjaźnimy, spotykamy i snujemy długie opowieści. Także o Polskiej Szkole Plakatu.

Witryna Galerii Grafiteria przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie
Autor: Madalena Sosenko Witryna Galerii Grafiteria przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie

Dobre Wnętrze: Czy warto odwiedzić galerię stacjonarną, czy równie dobrze można zorientować się w waszej ofercie bywając w sklepie internetowym?

Magdalena Sosenko: Sklep internetowy jest rozwiązaniem bardzo wygodnym, ale tych którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej serdecznie zapraszam do galerii”, ponieważ nasza galeria przy Mazowieckiej pełni też funkcję edukacyjną. Można przyjść, porozmawiać, zapytać, poradzić się, przejrzeć katalogi z naszej podręcznej biblioteczki. I zdajemy sobie sprawę, że nie każdy kto nas odwiedza jest ekspertem od dizajnu, czy projektowania graficznego. Ja jestem historykiem sztuki i staram się w odpowiednio przystępny sposób przybliżyć naszym klientom historie danego obiektu. A jeśli ktoś wychodzi od nas z plakatem czy grafiką, to zawsze dostaje certyfikat, w którym oprócz informacji o artyście czy dacie powstania opisujemy też technikę, czy okoliczności powstania dzieła i inne istotne fakty.

Dobre Wnętrze: Kto jest Pani ukochanym artystą?

Magdalena Sosenko: To pytanie jest zbyt trudne aby jednoznacznie powiedzieć… Uwielbiam Wojciecha Fangora, Romana Cieślewicza, Wiktora Górkę, Wojciecha Zamecznika. Ostatnio zachwyciłam się wczesnymi pracami Mariana Stachurskiego. Urzeka mnie też Andrzej Krajewski i Eryk Lipiński. A ostatnio zwracam też uwagę na kobiety projektujące plakaty. Mówi się o nich zdecydowanie mniej, a przecież ich projekty też zasługują na wyróżnienie. To np. Ewa Frysztak, czy Liliana Baczewska, Hanna Bodnar… 

Magdalena Sosenko, właścicielka Galerii Grafiteria
Autor: Grafiteria Mgdalena Sosenko, właścicielka Galerii Grafiteria

Dobre Wnętrze: Czy trafił w Pani ręce plakat, z którym za nic nie chciała się Pani rozstać?

Magdalena Sosenko: Mam taką specjalną szufladę, do której odkładam sobie te plakaty, z którymi nie mogę się rozstać. Ta szuflada co chwilę się przepełnia i tworzy się kolejna szuflada. Odkładam sobie te plakaty, które w różnych względów są dla mnie wyjątkowe. I taki najbardziej wyjątkowy jest plakat Wojciecha Fangora „Niewinni czarodzieje”. W tym plakacie wszystko jest wyjątkowe: po pierwsze sam film – majstersztyk Andrzeja Wajdy, po drugie projekt genialnego Wojciecha Fangora, po trzecie muzyka Krzysztofa Komedy, po czwarte obsada, a po piąte i chyba najważniejsze – on mi się bardzo podoba i był tym plakatem, który najbardziej mnie urzekł, przez który moje serce mocniej zabiło. 

Dobre Wnętrze: Bardzo dziękujemy za rozmowę, a wszystkich czytelników magazynu Dobre Wnętrze oraz portalu Urzadzamy.pl zapraszamy na stronę Grafiterii oraz do galerii przy ul. Mazowieckiej 3/5 w Warszawie, by pogłębić wiedzę o Polskiej Szkole Plakatu i wybrać sobie ten absolutnie najukochańszy.

Niewinni czarodzieje
Autor: Grafiteria Ukochany plakat Magdaleny Sosenko: plakat autorstwa Wojciecha Fangora z 1960 roku do filmu Niewinni Czarodzieje w reżyserii Andrzeja Wajdy.