Wąska malownicza uliczka w Krakowie. Wzdłuż niej zanurzone w zieleni wille z początku ubiegłego wieku i unoszący się w powietrzu duch legend, historii sięgającej pradziejów. Magiczne miejsce. Mieszkanie, które teraz zajmuje Róża z Łukaszem i dziećmi, należało kiedyś do jej babci. Jego układ wymagał zmian, trzeba było dostosować wnętrza do potrzeb nowych lokatorów. Część ścian została wyburzona, połączono kuchnię z salonem, które wcześniej były niewielkimi pomieszczeniami. – Mam około dwadzieścioro najbliższego kuzynostwa, więc otwarta przestrzeń to po prostu konieczność. Tu przecież toczy się życie – wyjaśnia z uśmiechem Róża. Mieszkania na pozostałych kondygnacjach domu zaprojektowano podobnie – w każdym kuchnia jest połączona z salonem. Różnią się jednak nieco stylami. – Kocham rzeczy klasyczne, wychowałam się wśród antyków, ale cenię także nowoczesne – mówi pani domu. Zaznacza jednak, że niebezwarunkowo, muszą być ponadczasowe. Ważne jest też to, by budowały ciepłą przestrzeń z duszą. Urządzaniem mieszkania zajęła się Zofia Rostworowska, architektka wnętrz i jednocześnie kuzynka Róży. Ma swoją pracownię w sąsiedztwie. – Podstawową sprawą w projekcie było harmonijne, interesujące powiązanie tradycji z nową tkanką architektoniczną. I ładne wyeksponowanie mebli oraz przedmiotów, które dla Róży mają wartość sentymentalną – opowiada architektka. Stworzyła dynamiczną aranżację. Przykład? Choćby zabieg z przejściem z dość ciemnego korytarza do jasnego otwartego salonu z kuchnią. – Taki kontrast dodatkowo wzmacnia wrażenie przestronności, miło zaskakuje – tłumaczy. – W pełni zawierzyłam Zosi i cieszę się z efektu – mówi Róża. – Uwielbiamy z mężem i dziećmi podróżować, ale jeszcze bardziej wracać do naszego domu. Wszyscy – podkreśla.