Salon połączony z kuchnią to najważniejsza część domu. Strefę wypoczynkową stanowią stolik (Meblewoskowane.pl) i miękkie siedziska (IKEA). Jasny beż ich pokrowców miło podkreśla ciepły odcień drewna
Właściciele są szczęśliwym małżeństwem od 24 lat. Ona pracuje w sektorze budżetowym, a on – w branży technicznej za granicą. – Uzupełniamy się nie tylko twórczo – śmieją się. – Ja jestem od cięższych prac – wyjaśnia gospodarz – a żona od projektowania i wpadania na co i rusz nowe pomysły.
– Nie ma życia bez tarasu! – śmieją się gospodarze. – Tu odpoczywamy po pracy, tu przyjmujemy gości i stąd podpatrujemy przyrodę. Mamy widok na pobliskie łąki i las. Zasiadamy na ławce (market budowlany) przy stoliku (IKEA) i z upodobaniem oddajemy się obserwacji ptaków, saren i lisów.
Wejście do domu zdobione jest przez poroże. – Postanowiłam dodać domowi nieco tajemniczości oraz podkreślić jego związek z lasem i podczas nieobecności męża… przyprawiłam mu, to znaczy domowi, rogi – żartuje gospodyni. Aby całość lepiej się prezentowała i bardziej pasowała do wieku byłego właściciela poroża, postarzyłam drzwi i balustradę niedbałymi muśnięciami farby olejno-ftalowej.
Zabudowa kuchenna (szafki Castorama, uchwyty IKEA) powstała według projektu właścicielki. I ona, i mąż nie chcieli dużej kuchni po doświadczeniu z takową w poprzednim miejscu zamieszkania. – Mieliśmy dość dreptania! Wolimy mieć wszystko w zasięgu ręki i co najwyżej tylko robić „obertasy” – śmieją się. – Mamy też osobną spiżarnię, co pozwoliło ograniczyć liczbę szafek w aneksie.
Większą część ścian oraz kominek w strefie dziennej wyłożono okładziną klinkierową (Euro-Klinkier) w ciepłym ceglanym odcieniu. – Od razu po położeniu zabezpieczyliśmy ją impregnatem – wyjaśnia pani domu. – Dzięki temu jest bezobsługowa! Zachowuje kolor i praktycznie się nie brudzi. Wystarczy ją co jakiś czas przetrzeć wilgotną ściereczką.
Lampy nad ciągiem roboczym kupiono wiele lat temu. Aby pasowały do nowej kuchni, pani domu postarzyła je swoją ulubioną metodą: nanosi na powierzchnię niemal suchym pędzlem farbę olejno-ftalową. Z reguły miesza odcienie beżu, szarości i brązu.
Dekoracyjne detale nadają wnętrzu charakter. Są to rzeczy nowe, ale – jak mówią gospodarze – z duszą, albo starocie wyszukane na pchlich targach i w internecie. Wyroby współczesne, tak jak stylizowany młynek do kawy, właścicielka postarza kilkoma dotknięciami pędzla.
Tablica w kuchni to nie tylko ozdoba. – Tu zapisujemy nasze mantry, potrzebne zakupy i ważne sprawy do załatwienia – mówi jej pomysłodawczyni. – Inne czarne akcenty to relingi i uchwyty, ale w duchu retro. Taki też jest piekarnik (Amica) w odróżnieniu od nowoczesnej płyty.
Właścicielka umie i lubi rysować. Rozrysowała każdy kąt domu i ogrodu, nim jeszcze ściany zaczęły rosnąć. – Prosił mnie o to mąż, by zobaczyć dom moimi oczami, bo się bał, że puszczę go z torbami – śmieje się gospodyni.
Wianek ze styropianu, flizelinowych różyczek i dodatków roślinnych powstał pod wpływem… Mojego Mieszkania! – Zainsprowała mnie jedna z kobiet z pasją – opowiada pani domu. – Rzuciłam się w wir pracy i obok tego wianka powstały: kolejny purpurowy, śnieżna kula i różany koszyczek.
Balustrada to drewno iroko. Schody (oraz stół w jadalni, łóżko, parapety i półka nad biokominkiem) są mahoniowe. – Naszkicowałam projekty, uzyskałam szefa budowy w osobie męża i… pan Mirek z zakładu stolarskiego Stol-kram popłynął!
Układ salonu, meble w nim stojące gospodyni widziała oczami wyobraźni, zanim jeszcze powstał dom. – Wiedziałam nawet, jakie poduszki ułożę na kanapie – mówi. – Bardzo podoba mi się zestawienie drewnianych mebli woskowanych trochę dworkowych w klimacie z nowoczesnym kompletem wypoczynkowym.
Sypialnię urządziliśmy tak jak cały dom – mówi właścicielka. – Bezpretensjonalnie i w zgodzie z naturą. Zależało nam na stworzeniu oazy spokoju, radości i kreatywnego myślenia. I chyba się udało… Tu nie myślimy o strojach, gonitwie, rywalizacji. Dystansujemy się do pracy zawodowej. Tu znikają problemy i twórczo odpoczywamy.
W sypialni króluje biokominek w portalu z okładziny (Stegu). – Niemal każdego jesienno-zimowego wieczora rozpalam w nim ogień – mówi pani domu. – Pięknie wygląda, a do tego, jak żartujemy z mężem, podnosi temperaturę w sypialni i to chyba o więcej niż rzeczywiste dwa stopnie Celsjusza.
Łazienka na poddaszu jest jasna i przytulna. Ciepły odcień beżowych płytek (Castorama) imitujących trawertyn oraz kobiece dekoracje dobrze odegrały swoje role.
Gotowe szafki? Nie w tym domu! Właściciele sami zaprojektowali zabudowę z płyty gipsowo-kartonowej. – Obłożyliśmy ją płytkami – wyjaśniają. – Drzwiczki zrobiliśmy z frontów typu shutters kupionych w Castoramie.
Wiele dodatków pani domu zrobiła sama. Jak mówi, warto znaleźć czas na swoją małą twórczość. Efekty? Urocze detale, a do tego satysfakcja i niepowtarzalność gwarantowane.