Ceramika Uli Michalak
Autor: Archiwum prywatne Ceramika równie dobrze wygląda na zewnątrz

"Potrzebowałam zmian" – rozmowa z Ulą Michalak z interiorsdesignblog.com

8 lat pracy nad blogiem interiorsdesignblog.com, na YouTube, stworzenie ogólnopolskiego zjazdu blogerów wnętrzarskich, no i sporo innych inicjatyw. Do tej listy Ula Michalak dołożyła lepienie w glinie oraz tworzenie obrazów. - Musiałam się zaadoptować do nowej rzeczywistości – tłumaczy. Porozmawiałyśmy o tym, jak pandemia zmieniła jej podejście do życia i czym to zaowocowało.

Julia Wiśniewska: Jesteś stylistką wnętrz, założyłaś Meetblogin – czyli ogólnopolski zjazd blogerów wnętrzarskich. Podczas Warsaw Home organizujesz Blog Tour. Prowadzisz własnego bloga oraz social media. I mogłabym tak dalej wymieniać. To od kiedy i jak znalazłaś czas na przygodę z ceramiką?

Ula Michalak: Pandemia, kwarantanna wiele zmieniła, to nic nowego. Jednak mam wrażenie, że spowodowała, ze na chwilę zwolniliśmy, rozejrzeliśmy się wokół, zatęskniliśmy, zmieniła się perspektywa, priorytety, niejednokrotnie nawet wartości. U mnie również świat stanął do góry nogami. Nie zmniejszyła się ilość obowiązków, powiedziałabym nawet, że miałam i mam ich wiele, ale zmieniły się proporcje pracy do obowiązków domowych. Musiałam się zaadoptować do nowej rzeczywistości, ale potrzebowałam zmian. Czegoś nowego. Jestem zadaniowa i ambitna. Samo bycie „managerem gospodarstwa domowego” mi nie wystarcza. Szukałam swojej nowej drogi. Ceramika pojawiła się przez przypadek. Było to pomysł mojego męża, który zaproponował wspólne, rodzinne warsztaty z ceramiki. I połknęłam bakcyla. Mam duży temperament, więc nie chciałam czekać na kolejną możliwość warsztatów czy szkolenia, zaczęłam uczyć się sama. Lepiłam w garażu, a to co zrobiłam zanosiłam do wypalenia do lokalnej pracowni. Tam też poznałam kolejne techniki. Szlifuje swoje umiejętności, poznaje nowe możliwości każdego dnia. Rozumiem się z gliną, a ona jakby wie, że nie znoszę porażek i nie rozczarowuje mnie, tylko pomaga. Szukam swojego stylu, lubię naturalność tego materiału. Uważam, że to jest jej duża wartość, kolory, struktura. Dlatego wzbraniam się przed nadmiernym szkliwieniem, zdobieniem.

Zobacz Galerię zdjęć - Ceramika i obrazy Uli Michalak

A jak było z obrazami?

Obrazy, to z kolei był jakiś impuls. Pewnego wieczoru rozłożyłam kawałek tektury i zaczęłam tworzyć kolaż, potem był pierwszy obraz, dalej mój pomysł na technikę łączoną, trochę geometrii, akwarele, farby akrylowe. Bawię się tym. Jest to mój czas. Choć cieszę się, gdy dołączają do mnie dzieci i mąż i pracujemy sobie razem. Najczęściej jednak tworzę sama, wieczorami, przy jazzie, gdy już wszyscy śpią. Bo nie lubię się odrywać od gliny czy farb. To wymaga skupienia i spokoju oraz cierpliwości, której uczę się w tych działaniach.

Jaką techniką wykonujesz ceramikę i czy są to tylko wazony?

Mocno się wzbraniam przed nadawaniem funkcji mojej ceramice. Nazywam ją obiektami, elementami, formami, rzeźbą. Nie podchodzę do pracy z myślą: dziś stworzę talerz, absolutnie nie! Chcę, żeby te obiekty same w sobie były takie piękne, interesujące, żeby nie potrzebowały wyjaśnienia do swojego istnienia lub tym bardziej ozdobników, choćby kwiatów. Dlatego stworzyłam dla nich podesty, piedestały, które mają eksponować te obiekty we właściwy sposób. Podesty są również bez zbędnych ozdobników, by nie odciągały uwagi od ceramiki. Wracając do techniki, to nie używam koła garncarskiego. Obiekty „buduję” na podstawie z formy, dokładając kolejne warstwy wałeczków z gliny. W zależności ile wałeczków dołożę tak wysoki będzie obiekt. To czasochłonna technika, ale podoba mi się. Cieszę się, że w każdym momencie decyduję co dalej. Wydaje mi się, że kontroluję glinę na każdym etapie, choć nie do końca tak jest.

A obrazy – jaka to technika?

Tu pomysły rodzą się każdego dnia. W jednej chwili chcę stworzyć kolaż, innym razem mam pomysł na akwarele. Mam jednak ciągoty do szukania harmonii. Dlatego zauważyłam, że jeśli używam kilku struktur do kolażu, to raczej w monochromatycznej kolorystyce z zachowaniem ładu geometrycznego, z kilkoma wariacjami. Podobnie jest z akwarelami. Każdą „plamę koloru” zamykam jakby w osobnej klatce. Choć czasami fantazja mnie ponosi (śmiech).

Ile czasu poświęcasz na taki jeden obiekt?

To zależy od wielkości formy. Samo lepienie trwa od godziny do nawet 4 godzin, przy obiektach o wysokości około 30 cm. Potem od 4 do 10 dni suszenia, wypalanie, szkliwienie i/lub malowanie i na koniec impregnowanie. Ceramika uczy cierpliwości, ale efekt potrafi być zaskakujący, wręcz spektakularny. Cieszę się jak dziecko, gdy kończę kolejny obiekt, a obserwatorzy się zachwycają.

To jak w przypadku obrazów wygląda proces twórczy u Ciebie?

To jest zupełnie nieprzewidywalne. Najczęściej podchodzę do płótna tylko z pomysłem, którą techniką się dziś zajmę, akwarele, akryle czy kolaż. A potem historia dzieje się z większą lub mniejszą kontrolą. Kiedy tworzę kolaż, zaczynam od przygotowania sobie materiałów. Zestawiam kolorystycznie, tworzę moodboard. Dalej układam kolejne elementy na płótnie i „buduję”, nadbudowuje. To trochę jak z aranżacją domu. Mamy trzon, potem dokładamy poduszki na kanapę, jakiś obraz, wazon, a w tym rogu jeszcze przydałaby się rzeźba. Tak samo jest z kolażem. Kiedy tworzę akwarele, też mam zaplanowany zestaw kolorystyczny, tylko tu częściej wymyka się spod kontroli. Coś niechcący zmieszam, czegoś za dużo dodam i powstają nowe barwy. Ale to jest fajne. Pokazuje, że sztuki nie da się kontrolować, podobnie jak życia. Potrafi zaskoczyć!

Z tego co widziałam na Instagramie, to Twoja ceramika szybko zyskała popularność?

Tak, to fantastyczne ile osób mnie wspiera i dopinguje. Ile wspaniałych komentarzy dostałam. To, że w kilka godzin po pokazaniu kilku prac tak wiele znalazło kupców, to jest coś wspaniałego. Ale to też pokazuje, że szukamy czegoś unikatowego, wyjątkowego do naszych domów. Wzrasta świadomość Polaków i pewność siebie. Zaczynamy cenić indywidualność, chcemy się wyróżniać. To jest wspaniałe. Dlatego postanowiłam, że każda moja forma będzie inna. Nie będę tworzyć kolekcji, a pojedyncze obiekty.

Naprawdę, to jest super! W którym kierunku podążasz w tej chwili? Bardziej artystycznym czy związanym z organizacją eventów, wnętrzami lub z social mediami?

Obecnie pracuje nad stworzeniem galerii, nowej marki, która będzie oferować obrazy i ceramikę oraz postumenty pod nią. Na razie mogę zdradzić, że marka będzie nazywa się po prostu: Ula Michalak. Tworzy się logo, cała identyfikacja marki. Zajmują się tym specjaliści. Ja skupiam się na pracy w glinie i tworzeniu nowych obrazów. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać efekty i zaprezentować nową galerię w pełnej okazałości. Oczywiście to nie oznacza, że porzucam bloga czy mój kanał na YT. Od tego wszystko się zaczęło osiem lat temu i nie mogę tego zostawić. To blog i ludzie go czytający, a teraz oglądający jeszcze kolejne filmiki na YT stworzyli Ulę Michalak, zajmującą się dekoracją i stylizacją wnętrz, a teraz również formami z ceramiki, podestami i obrazami.