Koncepcji aranżacyjnych miałam wiele – opowiada Asia. – Za najważniejsze uznaliśmy jednak z mężem to, by dom był przyjazny dzieciom. Ciepły, radosny, bez klinicznego chłodu białych ścian… Wiedziałam też, że nie chcę białej kuchni, wbrew panującym wtedy trendom. Ponieważ jestem z natury przekorna, wybrałam szarą – śmieje się. Nad zalew przeprowadzili się z warszawskiej Białołęki. Mieszkanie liczyło 80 metrów, miało dwa poziomy i trzy balkony. Było całkiem niezłe, ale nie idealne. Obecny dom jest prawie dwa razy większy i oprócz otwartego parteru ma poddasze z pokojami dzieci i łazienką. No i najważniejsze: stoi pod lasem, wśród pól i łąk. Choć uwielbiają podróżować, już po kilku dniach tęsknią za swoim domem. – Tutaj cieszymy się każdą porą roku. Zimą, po sankach, grzejemy się przy kominku, z kubkiem kakao. Latem spędzamy większość czasu w ogrodzie. Dzieci biegną do niego już z samego rana, jeszcze w piżamach, z mufinkami w rękach. Mieszkanie w bloku nie pozwala na taką swobodę – dodaje.
Połączenie stylu skandynawskiego i marynistycznego
Przestrzeń dzienna jest otwarta, podzielona na strefę jadalnianą i wypoczynkową. – Celowo była tak zaaranżowana, żebyśmy mogli wspólnie spędzać jak najwięcej czasu. W jadalni przy posiłkach lub grając w planszówki, na kanapach oglądając filmy i emocjonując się meczami – mówią właściciele. Ze strefą dzienną sąsiaduje kuchnia oddzielona praktyczną wyspą. – Dużo gotuję, a wtedy wiadomo, zawsze robi się lekki bałagan. Wyspa go idealnie zasłania. Na imprezach staje się bufetem. Ale najbardziej lubię, gdy stoi na niej duży wazon z kwiatami – mówi Asia. Właściciele nie zabierali mebli ze starego mieszkania. Urządzali się od nowa. – Kanapy musiały być granatowe, w moim ukochanym marynistycznym stylu. Nie chciałam kopiować wystroju rodem z nadmorskich domów, ale jakiś element musiałam przemycić – śmieje się Asia. Zależało jej również na tym, by w domu było dużo drewna. Chciała odejść od bieli i szarości, z którymi przede wszystkim kojarzony jest styl skandynawski. Stąd drewniane podłogi, blaty, parapety.
.. Chcesz mieć salon w stylu marynistycznym? Zobacz podpowiedzi >>>
Właściciele niewiele zmienili w układzie funkcjonalnym. – Tylko umiejscowienie schodów na pierwsze piętro oraz łazienki – wyjaśniają. Wcześniej schody znajdowały się tuż przy wejściu. Przesunęli je w głąb mieszkania. Zaplanowana pod nimi niewielka ciemna łazienka nie spotkała się z ich uznaniem. Przenieśli ją do jednego z pokojów, ponieważ właścicielom zależało na tym, żeby miała okno. Biały regał wstawili tu „na chwilę”, bo się nie zmieścił gdzie indziej. – Docelowy miał być taki jak blat pod umywalkami, czyli z ciemnego drewna – wyjaśnia Asia – ale ten „zagrał” i już został. Jest inaczej, ale fajnie.
Pomiędzy łazienką a salonem znajduje się pokój gościnny z rozkładaną kanapą. Właściwie to łączy on również funkcje gabinetu i biblioteki. – To moja i męża samotnia – wyjaśnia Asia. – Tutaj mamy swoje płyty, książki. Tu się chowamy przed dziećmi – żartuje.
Sypialnia z miejscem do pracy
Szarości, kawa, kawa z mlekiem… Oto paleta kolorystyczna sypialni. Po obu stronach łóżka Asia postawiła wysokie, wąskie regały – pełnią funkcję nocnych szafek, z tym że mieszczą o wiele więcej książek. Ponadto ładnie porządkują przestrzeń. W kwestii dodatków gospodarze postawili na rodzime wzornictwo – makramę i pled autorstwa Wioletty Sałasińskiej. Efekt? Miękko i przytulnie. W sypialni znalazło się też miejsce do pracy. I tu dała o sobie znać przekorna natura Asi: zamiast biurka – stół, a właściwie blat na kozłach. Zamiast biurowego krzesła – wygodny, stylowy fotel. Jest zaskakująco, twórczo i bardzo kobieco.