Wieża księżniczek

2014-12-05 15:10

Tak Kasia i jej córki nazwały nowe mieszkanie w Warszawie. Lokum liczy dwa piętra, są w nim kręcone schodki oraz sporo pałacowych motywów. Tętni humorem i kolorami. Cała trójka czuje się tu jak w bajce!

Kocham Wieża
Autor: Radosław Wojnar Salon to zdecydowanie serce naszej wieży. Świadomie wybrałyśmy większy, kosztem sypialni, żeby móc wspólnie spędzać czas. Tu się rozsiadamy na sofie. Dużo rysujemy, żartujemy - mówi Kasia.

Nowoczesne osiedle wśród zieleni. Wokół wielkomiejska architektura, a pod numerem trzynastym… bajkowa wieża księżniczek! – To mieszkanie po prostu na nas czekało – mówi Katarzyna Sybilska, artysta plastyk, charakteryzatorka filmowa, a od niedawna współwłaścicielka salonu Livinghome i przede wszystkim projektantka wnętrz. – Inni chyba bali się je kupić z powodu trzynastki. Nam wcale nie przeszkadzała. Wprost przeciwnie, miała przynieść szczęście.

Na nową drogę

Ich mieszkanie to osiemdziesiąt dwa metry kwadratowe, dwa poziomy i dużo, dużo słońca w każdym pomieszczeniu. Kasi i jej córkom od razu się tu spodobało. A gdy zaczęły snuć wizje o kręconych schodkach na wieżę i scenografii jak w „Alicji w Krainie Czarów”, decyzja o zakupie mieszkania „sama się podjęła”. – Z założenia wnętrza miały być lekkie, optymistyczne, bezpieczne i ciepłe. Chciałyśmy rozpocząć w nich nowe życie po moim rozstaniu z tatą dziewczynek – opowiada. 

Jak w domu

Kasia od dwunastu lat zajmuje się projektowaniem wnętrz. Zna się na trendach i trikach estetycznych. Pomyślała jednak, że tym razem nic nikomu nie musi udowadniać. Chce stworzyć dom marzeń – dla trzech dziewczyn i zwierzaków. Na dolnym poziomie urządziła salon z kuchnią i miejscem na biurko oraz toaletę. Na górnym – pokój córek, sypialnię, łazienkę. Razem wybierały wyposażenie. Działały szybko i trafnie. Wiele mebli zaprojektowała sama. Kłopotów przysporzyło tylko wniesienie sprzętów na piętro. Okazało się, że nie mieszczą się na schodach i trzeba podawać je przez balkon. A jak jest dziś? Dziewczyny czują się tu szczęśliwe. Dużo czasu spędzają w salonie: mama przy biurku, dzieci na sofie, z blokiem i kredkami. – Zaraziłam Marysię i Olę miłością do rysunków – mówi Kasia. – Pozwalam im też rysować kredą na drzwiach do mieszkania. Dzięki temu sąsiedzi prawie co dzień mijają nowe prace młodych artystek. Podobno się podobają.