Czarodzieje z Beskidów

2014-03-12 14:01

Ich dom to magiczna mieszanka stylów, pomysłowych rozwiązań i jedynych w swoim rodzaju dekoracji. Wyobraźnia państwa domu nie zna granic!

kuchnia
Autor: Marcin Czechowicz Żeliwny piec (AGA) to spełnione marzenie Gabrysi. – Był drogi, ale po prostu musiałam go mieć! Jest cudowny, można smażyć wprost na blasze. Ponieważ nagrzewa się wolno, dodatkowo zainstalowaliśmy płytę gazową.

Gabriela i Sebastian zakochali się w sobie jako nastolatkowie. Nie mieli jeszcze dwudziestu  lat, gdy postanowili szukać szczęścia w Wielkiej Brytanii. Wspólnie. Tam skończyli szkoły i rozpoczęli pracę. On otworzył własną firmę budowlaną, która wykonywała głównie renowacje zabytkowych budynków, a ona zajęła się dekoracją wnętrz. – Początkowo projektowałam dla znajomych, świetnie się przy tym bawiąc – opowiada. – Wkrótce jednak zaczęły się zgłaszać do mnie osoby gotowe płacić za moje usługi. Cóż było robić? Zaczęłam działać zawodowo – mówi ze śmiechem. Pobyt w Anglii się przeciągał, rodziły się dzieci, interesy kwitły. Gabrysia mogła poświęcić się pracy i doskonaleniu własnych umiejętności dzięki pomocy jej mamy, która przyleciała z Polski, by pomóc w wychowaniu trojga wnucząt.

Siła nostalgii

– Byliśmy przekonani, że zostaniemy na Wyspach na zawsze – wspomina Gabriela. – Pielęgnowaliśmy w domu język polski i naszą kulturę, ale życie tam wydawało się nam łatwiejsze i bardziej atrakcyjne. Nie docenialiśmy potęgi tęsknoty za krajem i bliskimi… Wróciliśmy pięć lat temu. Oczywiście osiedliliśmy się w pobliżu Bielska-Białej, z którego oboje pochodzimy – dodaje. Choć „w genach” mieli miasto, pobyt na angielskiej wsi otworzył im serca i oczy na naturę. Zakochali się w przestrzeni, czystym powietrzu, swobodzie. Zgodnie postanowili zamieszkać w wiosce, w ustronnym miejscu, gdzie będą cisza i spokój. Na wymarzonej działce już rosły drzewa, co nie było bez znaczenia. Projekt domu kupili gotowy, bo tak szybciej i taniej, ale… –  Już nie pamiętam, ile było przeróbek – żartuje nasza bohaterka. – Stale coś nam nie pasowało, „nie działało”. Byliśmy zadowoleni dopiero po paru „autorskich” przebudowach.

Stare na nowym

Dzieci szybko odnalazły się w nowym środowisku. Sebastian reaktywował swoją firmę, a Gabrysia działalność dekoratorską uzupełniła otworzeniem sklepu wnętrzarskiego Qfashion.eu. – Dodatkowo zajęłam się projektowaniem odzieży i już niedługo pierwsza kolekcja trafi do mojego sklepu. Mam nadzieję, że zyskam grono klientek!