150 lat w jednym domu

2013-04-15 9:54

Rodzina Katarzyny mieszka tu od zawsze. „Domeldowali się” tu także jej mąż i dzieci. Kasia żartuje, że ich dom rośnie i się zmienia razem z nimi. To prawda…

dom w Wieluniu
Autor: Marcin Czechowicz W salonie Kasi stoi kominek na biopolana. Sama go wymyśliła. Jego prosta forma efektownie odcina się od bogatej tapety.

Rodzinny dom Katarzyny Stefaniak stoi na obrzeżach Wielenia. Wybudowano go ponad półtora wieku temu. Mieszkali w nim jej dziadkowie i rodzice. Ponieważ Kasia ma czworo rodzeństwa, obie z siostrą mieszkały po stronie dziadków. Z czasem bracia i siostra się wyprowadzili, a ona, jako najmłodsza, została. Wyszła za mąż i wraz z Przemkiem na dobre objęli w posiadanie „dziadkową” część. Wkrótce ją rozbudowali, bo 50 metrów kwadratowych im nie wystarczało – planowali dużą rodzinę.

180 m2 szczęścia

Kasia i Przemek dochowali się trójki dzieci:Jana (12 lat), Wojciecha (11 lat) i Hanny (3 lata). – Mąż namawia mnie na czwarte – śmieje się młoda mama. – Obiecuje nawet, że dobuduje jeszcze jeden pokój. Ładny pretekst do powiększenia domu… Byłaby to kolejna anegdotka w naszej kolekcji rodzinnych historyjek. Za najciekawsze wśród nich uważam te opowiadające o narodzinach mojego taty i brata – obaj przyszli na światw miejscu, gdzie teraz jest nasza kuchnia!– opowiada pani domu. Na razie zajmuje się aranżowaniem owych 180 metrów kwadratowych. Urządza wszystko sama, a gdy potrzebuje pomocy, mąż, właściciel firmy budowlanej, podsyła jej fachowca.

Gust się zmienia

– Bliscy żartują, że jestem „wnętrzarsko nawiedzona”, no bo ile razy można coś zmieniać?! – mówi Kasia. – A mnie nigdy dość! Pomysły czerpię z magazynów i programów oraz internetu. Sama też prowadzę blog Mojdom-mojemiejsce.blogspot.com. Ponadto często przestaje mi się podobać coś, co jakiś czas temu uznawałam za ideał. Na przykład przed laty obniżyłam sufity na parterze, bo pomieszczenia wydawały mi się zbyt wysokie, teraz, gdybym tylko mogła, zrobiłabym sobie sufity na wysokości czterech metrów! – oświadcza. Już wiemy, że choć od sesji w domu Kasi minęło kilka miesięcy, sporo się w nim pozmieniało. Między innymi „wybielały” szafki w kuchni. Zniknęła też biała tapeta w jadalni. – Nie potrafię siedzieć bezczynnie, a wolę malować ściany i meble niż oglądać telewizję, więc urządzanie naszego domu nigdy się nie skończy – dodaje z uśmiechem.

Nasi Partnerzy polecają