Witam Was w Ulęcinie

2013-11-13 12:49

W blogowym świecie jestem Ulencją. Nasz mały domek na skraju mazurskiego lasu niech będzie więc Ulęcinem. To tu żyję z rodziną i oddaję się swoim licznym pasjom – mówi Urszula Kałębasiak

kobieta z pasją Kałębasiak
Autor: Marcin Czechowicz Urszula stale coś upiększa, przerabia, przestawia. Większość dekoracji w domu zrobiła sama.

Jakiś czas temu całą rodziną uciekliśmy z dużego miasta na wieś. Od pierwszego wejrzenia pokochaliśmy Mazury, więc postanowiliśmy zapuścić korzenie w Krainie Wielkich Jezior. Tu moje pasje rozwinęły się na dobre.

Niespokojna dusza

To ona nie pozwala mi „artystycznie” usiedzieć w miejscu. Nawet gdy kupię coś nowego, usiłuję to zmienić, przeszyć, przemalować, nadać rzeczy indywidualny rys. Od zawsze lubiłam dekorować, przetwarzać, robić coś z niczego. Gdy sklepy były puste, to było zrozumiałe, ale teraz?! (śmiech) Myślę, że chodzi o to, by nie iść na łatwiznę, poddawać się uniformizacji. Jeśli stworzę coś od podstaw albo choć to kupione „podrasuję”, dopiero wtedy w pełni się daną rzeczą cieszę, bo jest jedyna i niepowtarzalna.

Dobre geny

Wiele osób pyta mnie, po kim odziedziczyłam zdolności manualne. Teraz po latach mogę z dumą powiedzieć, że po mojej babci Annie, z którą zawsze łączyła mnie szczególna więź. Żartowałyśmy, że obie jesteśmy nieśmiertelne… To właśnie ona nauczyła mnie haftu, dziergania, szycia, dekoracji wnętrz. Jednym z największych moich skarbów jest lniany ręcznik z wyhaftowanymi jej ręką inicjałami mojej mamy. To dla mnie cenna pamiątka, jedyna zresztą po babci. Całe życie rozwijałam przekazane mi przez nią umiejętności. Nie potrafię usiedzieć z pustymi rękoma, zawsze muszę coś tworzyć. Pomysły kłębią mi się w głowie i z godziny na godzinę ich przybywa. Jeszcze jednej rzeczy nie dokończę, a już biegnę do piwnicy, gdzie mam warsztat, sprawdzić, czy znajdę jakieś elementy drewniane, metalowe by zrealizować kolejny pomysł. Bywa, że spodoba mi się jakaś technika lub materiał i nie mogę się od nich oderwać przez dłuższy czas. Tak się stało po uszyciu poduszek, które leżą na sofie w saloniku. Powstały z rolet, gdy okazało się, że są za cienkie. Len połączyłam z ociepliną i przepikowałam całość. No i tak wtedy „się rozpikowałam”, że powstała tapicerka w sypialni.… Jakiś czas temu postanowiłam podzielić się swoimi pasjami i pomysłami z innymi. Tak powstał blog Dobreklimaty.blogspot.com. Zapraszam więc do wizyty u mnie wszystkie Czytelniczki MM!