Połączyła nas pasja

2020-03-06 16:00

Jesteśmy przykładem tego, że hobby łączy ludzi – mówią Wioletta i Witold Jagiełłowie. – Gdyby nie nasza pasja, pewnie byśmy się nie poznali… Dziś tworzymy rodzinę i nadal rozwijamy swoje liczne zainteresowania

Połączyła nas pasja
Autor: Piotr Mastalerz Dom to ostoja Wioletty i Witolda, ale także miejsce, gdzie mogą się twórczo realizować.

Po raz pierwszy zobaczyliśmy się w moim rodzinnym mieście Radomsku, gdy na zaproszenie Drużyny Słowiańskiej „Zadruga Wierczan” przyjechali zapaleńcy Wierczanie ze Zduńskiej Woli (wśród nich właśnie Witold), by zaprezentować pokaz średniowiecznych walk, rzemiosła i kuchni. (Wyjaśnię, że zadruga to wspólnota rodowa Słowian, głównie z Południa, a Wierczanie zaś – także Wiercanie i Wierzycanie – plemię słowiańskie wymienione w dokumencie z połowy IX wieku). Potem widywaliśmy się na imprezach średniowiecznych w różnych miejscach w Polsce, rok później zaczęliśmy się spotykać, a po kolejnym roku wzięliśmy ślub. Dostaliśmy działkę od rodziców Witka w jego rodzinnych stronach i zaczęliśmy myśleć o własnym domu. Znaleźliśmy projekt i… budowa nas trochę przerosła.

Wymarzona realizacja

Dobrze, że pierwszy etap prac nadzorował tata Witka! My pilotowaliśmy działania od stanu surowego zamkniętego. Wtedy już szukaliśmy inspiracji w pismach wnętrzarskich i w internecie. Kiedyś natknęliśmy się na dodatek o kuchniach i łazienkach, w którym zobaczyliśmy cudowne wnętrza z ceglanymi ścianami. Zapragnęliśmy mieć takie same! I są m.in. w kuchni, łazience, przedpokoju i salonie (murek). Fachowcy zapytali nas, z której strony mają być ładne fugi, a którą stronę tynkujemy, i byli niemile zaskoczeni, gdy powiedzieliśmy, że fugi muszą być ładne z obu stron, bo tynku nie będzie! Wiele prac wykończeniowych zrobiliśmy sami. Początkowo otynkowane ściany pomalowaliśmy na biało. Z czasem jednak zapragnęliśmy koloru. Pojawiły się odcienie szarości, błękitu, szafiru, turkusu. Płytki położyliśmy tylko tam, gdzie było to niezbędne. Dużo u nas drewna i naturalnych dodatków. Punktem zwrotnym w aranżacji wnętrz było odkrycie farb kredowych, a malowanie nimi stało się moją kolejną pasją, obok zbierania porcelany i naczyń emaliowanych, ogrodnictwa i filcowania. Witek kocha haft, a wspólnie oddajemy się rekonstrukcji historycznej. Jesienią zaczęłam dwa kursy: florystyczny i stolarski. W domu przybywa więc dekoracji roślinnych. Odkąd opanowałam wyrzynarkę, tworzę ozdoby ze sklejki i starych desek. A to dopiero początek…