MM nr 09/2014 - Joanna Żywczok: Tylu rzeczy chcę się nauczyć

2015-02-11 14:56

Joannę pochłania szycie aniołów, firanek, zasłonek, poduszek… Barwne obrazy jej autorstwa zdobią ściany pieczołowicie urządzonego mieszkania. - Maluję, szyję, wytwarzam biżuterię, aranżuję wnętrza, haftuję – mówi – ale czuję, że to nie koniec. Mam zamiar się rozwijać!

Maluję, szyję, wytwarzam biżuterię, aranżuję wnętrza, haftuję – mówi Joanna Żywczok z Bielska-Białej – ale czuję, że to nie koniec. Mam zamiar się rozwijać!

Jestem pielęgniarką, a urządzaniem wnętrz zajęłam się przypadkiem. Mieszkanie, które kupiliśmy, było w stanie „bardzo surowym”. Z pomocą mojego taty oboje z mężem Marcinem przystosowaliśmy je do naszych potrzeb. Potem przyszedł czas na aranżowanie wnętrz. Był etap intensywnych kolorów, mebli zdobionych decoupage’em, słodkich dziecięcych pokoików. Dzieci urosły (Janek jest studentem, Mikołaj maturzystą, a Maja gimnazjalistką), a my „dojrzeliśmy estetycznie”. Pracuję nad uspokojeniem wnętrz, ich wyciszeniem. Ściany pojaśniały, meble zmieniły charakter (np. przemalowałam szafki kuchenne, wcześniej pozbawiając je okleiny). Biel stała się wszechobecna, bo stanowi świetne tło dla sezonowych kolorowych dodatków. Jedynymi barwnymi akcentami na ścianach są moje obrazy.

Maluję uczucia

Moja przygoda z malarstwem zaczęła się 12 lat temu. Trafiłam wtedy do Pracowni Sztuk Pięknych prowadzonej przez dr. Krzysztofa Dadaka i jestem w niej do dziś. To miejsce bardzo wiele dla mnie znaczy, przede wszystkim ze względu na ludzi, z którymi spędzam czas przy sztalugach, i prowadzącego, który cierpliwie wyjaśnia tajniki malarstwa, uwrażliwia na kolory i faktury, dając przy tym wolność w wyrażaniu siebie na płótnie. Najczęstszym tematem moich obrazów są kwiaty, ale staram się je przedstawiać w sposób nie do końca oczywisty. Najbardziej fascynuje mnie piękno tych, które już przemijają. Z uwagą obserwuję, jak zmienia je upływający czas. Fotografuję takie właśnie kwiaty od zawsze, wykonuję także zdjęcia makro (zbliżenie na szczegół), bo uzyskane efekty bywają spektakularne. Oczywiście, niekiedy pojawiają się inne tematy na moich obrazach. Szczególnie lubię wodę i niebo. W ogóle jakoś mi blisko do błękitów. (śmiech) Obrazy olejne powstają głównie w pracowni. W domu maluję akwarele, które nie wymagają wiele miejsca ani sprzętu. Akwarele są doskonałym lekarstwem na stres. Wyciszają i uspokajają. Wiele z nich powstaje też na wakacjach.

Więcej pasji niż czasu

Pochłania mnie szycie aniołów. To dość pracochłonne, ale nagrodą jest praca nad detalem: fryzurą, butami i dodatkami. Nie szyję nigdy dwóch takich samych (a powstały ich już dziesiątki). Spod mojej ręki wyszły też firanki, zasłonki, poduchy… Wciągnęła mnie także ceramika. Uczy cierpliwości, pokory, a efekt końcowy jest zwykle wielką niespodzianką. Mimo to praca z gliną działa na mnie jak balsam na duszę. Moje anioły ceramiczne mają niebanalną urodę, żeby nie powiedzieć, że są tej urody pozbawione. Marcin i ja oraz Mikołaj gramy na gitarach i śpiewamy. Syn, który gra z nas najkrócej, robi to najlepiej. Cieszymy się, że zdarzają się nam takie chwile „śpiewogrania”, choć nasz repertuar różni się dość znacznie (śmiech). Myślę, że pasje wzbogacają człowieka i są świetnym lekiem przeciwdepresyjnym!

Zagłosuj i wygraj nagrodę!

Głosując na swoją faworytkę spośród 15 Kobiet z Pasją, pozostw komentarz poniżej artykułu, gdzie w kilku słowach uzasadnisz swój wybór. Najlepsze wypowiedzi nagrodzimy!

Sprawdź szczegóły konkursu!