MM 03/17 - Ola Żywicka: Kocham zmagania z przestrzenią

2017-01-27 15:18

Choć ukończyłam uczelnię techniczną i pracuję w firmie komputerowej, moją największą pasją jest aranżowanie wnętrz – mówi Ola Żywicka z Krakowa. – Kolejne to dawanie rzeczom drugiego życia oraz tworzenie dekoracji z niczego

pasja
Autor: Marcin Czechowicz W lokalu odziedziczonym po rodzicach męża Wojciecha mieszkamy wraz z synem Frankiem od 10 lat. To, co widzicie, to moja ostatnia fascynacja dekoratorska – styl skandynawski - mówi Ola.

Przypuszczam, że moje zamiłowanie do prac ręcznych, tworzenia rzeczy i ich odnawiania odziedziczyłam po dziadku. Był stolarzem i kochał swoją pracę. Jako dziecko godzinami przesiadywałam w jego warsztacie i obserwowałam, jak spod jego rąk wychodzą meble, dekoracyjne detale, jak zamienia rozpadające się sprzęty w prawdziwe cuda. Dziadek z radością dzielił się wiedzą, pozwalał mi pomagać. Pokochałam drewno i swoją pasję nadal rozwijam.

 Brak cierpliwości

A że po dziadku także odziedziczyłam niecierpliwość, to… muszę natychmiast realizować pomysły, które przychodzą mi do głowy. Głównie zajmuję się odnawianiem starych mebli. Czasem wręcz się rozpadają, często są mocno uszkodzone, zniszczone przez szkodniki, ale to mnie nie zniechęca. Oczami wyobraźni widzę, jak dana rzecz będzie wyglądała, gdy włożę w nią trochę pracy. Z kolei smykałkę do szydełkowania i szycia mam po mamie, która jeszcze dziś potrafi wyczarować ze skrawków włóczek czy tkanin prawdziwe cuda. Już w młodości nauczyłam się szyć i dziergać, dzięki czemu powstają poduszki, zasłony, pościel i inne tekstylne akcesoria do domu. Dziadkowie i rodzice podsycali moją ciekawość i zachęcali do próbowania sił w nowych dziedzinach. Tak mi zostało do dziś. Moją wielką miłością jest także rysunek. A dopiero przed trzydziestką, po urodzeniu Franka, odkryłam, że dużą frajdę sprawia mi aranżowanie przestrzeni. Od lat też staram się nie kupować gotowych rzeczy, ale je tworzyć według własnego projektu. Doświadczanie procesu twórczego od jego początku do końca to dla mnie wielka radość, a jeśli efekt pracy jest zadowalający – wielka satysfakcja. O swoich pasjach i ich rozwoju piszę od trzech lat na blogu. Ozebrze.blogspot.com początkowo prowadziłam w tajemnicy przed bliskimi z obawy o ich reakcję. Nie przypuszczałam, że moje pisarstwo zyska tylu życzliwych czytelników, że będę inspirować, że z moich pomysłów aranżacyjnych skorzysta tak wiele osób. Gdy jednak zaczęły się pojawiać wzmianki o blogu w gazetach, gdy MM zaproponowało mi sesję – musiałam się ujawnić! Mąż był ze mnie dumny i zdopingował mnie do dalszej pracy, za co jestem mu wdzięczna (bez jego pomocy wiele projektów nie doszłoby do skutku)!