MM 01/15 - Edyta Abramczuk: Kocham tę robotę

2016-01-29 12:43

Od dziecka budowałam i urządzałam szałasy oraz domki na drzewach. Teraz w domu mam trzech mężczyzn, ale to ja  naprawiam, remontuję i aranżuję – śmieje się Edyta.

Kocham tę robotę
Autor: Marcin Czechowicz Krzysztof, mój mąż, i ja na trzy-cztery wskazaliśmy ten sam projekt domu! Dzisiaj mieszkamy tu z dwoma synami i psem - mówi Edyta.

Moje zamiłowanie do robót ręcznych sięga dzieciństwa. Może to po dziadku, który umiał wszystko, nawet zaprojektował w 1934 roku mój dom rodzinny! (Do dziś zresztą zachowała się tektura z rzutem i przekrojami budynku.) Babcia uczyła siostrę i mnie podstaw angielskiego i francuskiego, ale przede wszystkim posługiwania się igłą i nitką. Wiele haftów i rycin ze wzorami nadal przechowuję.Mama, która pięknie rysowała, rozbudziła nasze zainteresowanie malarstwem. Zawsze też ciekawiło mnie, jak wykonane są skrzynie, meble, domy…

To ja wszystko naprawiam

W głębi duszy już wtedy czułam, że sama potrafiłabym zrobić, uszyć, zbudować.  Obiektem moich marzeń była drewniana skrzynia z narzędziami taty. Uczestniczyłam w większości jego prac, zwłaszcza napraw. Uwielbiałam też słuchać opowiadań o tym, gdzie pracuje (był m.in. kierownikiem budowy trasy W-Z). Wzrastałam więc w miłości do budownictwa, architektury, tworzenia. Jeszcze w podstawówce sama zrobiłam inspekt i budę dla psa. Gdy na zajęciach praktyczno-technicznych poznałam pismo techniczne i podstawy rysunku technicznego – zakochałam się w nich. Zaczęłam uczyć się materiałoznawstwa. Wtedy też mama za całą premię kupiła mi maszynę do szycia Łucznik – no i oszalałam! Ścierki, powłoczki, ubrania powstawały masowo. (śmiech) Teraz jestem żoną i matką, ale to ja naprawiam, montuję, przerabiam. Mąż nie ma do tego smykałki, a synowie nie przejawiają moich zainteresowań.

„Edzia, ty już nic nie wymyślaj!”

Nasz dom powstawał 13 lat. Podczas prac wykończeniowych współpracowałam z ekipą, starając się wcielić w życie swoje pomysły, rozrysowując i tłumacząc „chłopakom” detale i widoki. Słynne było wtedy powiedzenie: „Edzia, ty już nic nie wymyślaj!”. Mnóstwo się od nich nauczyłam, co procentuje do dziś.  Mieszkamy tu trzy lata, ale zarówno ogród zaprojektowany przeze mnie, jak i dom stale się zmieniają. Te projektowo-aranżacyjne doświadczenia skłoniły mnie do zajęcia się urządzaniem wnętrz na poważnie. Myślę o tym coraz intensywniej, a swoimi spostrzeżeniami dzielę się m.in. na blogu Edithavintagebrand.blogspot.com.