Dekoracje ścienne: kolorowy ściany i tapety z wycinanki

2009-07-01 2:00

Ewa Urniaż-Szymańska z Izabelina pod Warszawą od dziecka nie lubiła białego otoczenia. Wolała kolorowe ściany, dlatego swój pokój w domu rodzinnym pomalowała z mamą na morelowo, a na błękitnym suficie wykleiła złote gwiazdki. Nie dziwne więc, że aranżacja wnętrza jej domu to mało standardowe pomysły. Nie daje ścianom odetchnąć, maluje, kładzie tapety, tworzy na nich baśniowe kolaże z tego, co jej wpadnie w oko.

Dekoracje ścienne: wnęka na buty

Tata dziennikarz nie potrafił nawet wbić gwoździa, nie mówiąc o tym, że wszelakie dekoracje ścienne były poza jego myśleniem. Kolorowe ściany? Kto by o tym pomyślał! Żeby pomóc mamie, sama brałam się do roboty. Z czasem odkryłam w sobie mnóstwo zdolności, które pomagają w aranżacji wnętrz: potrafiłam odnowić obraz i meble, malowałam scenografię w teatrze, szyłam stuły dla księży. Ale lubiłam też pomagać znajomym podczas remontu - aranżacja wnętrz to jest to! Kiedyś, kując ścianę u koleżanki przebiłam się do sąsiada. Zamiast się złościć, wykorzystał okazję i od razu zamówił u mnie wnękę na buty. A ja zabrałam się zaraz za farby, tapety i inne dekoracje ścienne. Lubię pomagać.

Dekoracje ścienne: trudne początki

Teraz uczę plastyki w szkole i w domu kultury. Przezornie zrobiłam studia artystyczne i pedagogikę. Po pracy z dziećmi wyżywam się twórczo w domu. Wycinam z niej dekoracje ścienne, z których dopiero powstaną kompozycje. Pierwszą zrobiłam w domu odziedziczonym po teściach, w którym teraz mieszkam. Wszystkie mury zastałam tu białe. Nie wytrzymałam długo. Kupiłam trzy rolki niebieskiej tapety w róże, wyłożyłam nią jedną  ścianę salonu - na tyle tylko starczyło. Trochę się odkleiła, a potem kot ją rozdarł. Ale postanowiłam nie zrywać. W końcu wreszcie miala kolorowe ściany! Przezroczystą szpachlówką, która została po remoncie, zatuszowałam uszkodzenie. Ślad przetarłam szmatką nasączoną niebieską farbą, aż zawirowała mi przed oczyma ultramaryna babcinego pokoju zapamiętana z dzieciństwa. I tak to się zaczęło. Aranżacja wnętrz okazała się zbyt wielką pokusą by z niej rezygnować.

Dekoracje ścienne: tajniki mojej techniki

  • Jeśli na ścianie lub meblu jest skaza albo ubytek, traktuję to jako atut. Powiększam niedoskonałość, uwypuklam, a nawet powielam, by wyglądało to na celowe działanie.
  • Skupiam się nie na kontrastach, lecz na kolorach przenikających się tęczowo. Biele i czernie bardzo dobrze potem przy nich wychodzą. Barwy ciepłe łączę z zimnymi na zasadzie dopełnienia. Czerwień z zielenią, żółć z fioletem, pomarańczowy z niebieskim - w ten sposób wzmacniają się wzajemnie.
  • Nie lubię płaskich ścian. Nadaję im trzeci wymiar: naklejam pierwszą warstwę wycinanek i pokrywam je przezroczystą szpachlówką. Wydają się wtedy wypukłe. Potem naklejam drugą warstwę dekoracji, a gdzieniegdzie przymocowuję rzeźbione gipsowe detale.

Dekoracje ścienne: ścinki dla mnie

Dzieciom nigdy nie pozwalam wyrzucać ścinków kolorowego papieru; gromadzę te barwne resztki. Ja już znajdę sposób, aby je wykorzystać. Tylko patrzeć, jak zabiorę się do wyklejania kartek  bożonarodzeniowych. Po świętach zachowam ozdobny papier z prezentów. Z zeszłorocznych opakowań powycinałam choinki i słonie, bo wierzę, że przynoszą szczęście. Trzymam je w segregatorze, czasem przeglądam i myślę, do czego mogą się przydać. W ten sposób czuję święta przez cały rok.

Dekoracje ścienne: kolorowe ściany i ich zmiany

Ciągle nad nimi pracuję. Doklejam gipsowe ornamenty, miniaturowe maski, główki aniołków.Ale najważniejsze są ukochane róże. Na kiepskiej ziemi w ogrodzie nie chcą rosnąć, więc wycinam je, odrysowuję z szablonów i dekoruję nimi ściany. Wciągnęła mnie ta zabawa. Gdy się tnie, rwie i klei, zajęte są i ręce, i głowa, i serce. Jakże ja nie lubię schematycznie i raz na zawsze urządzonych mieszkań! Wieje od nich nudą. Warto z czasem coś zmienić!