Aranżacja wnętrz. Dom w angielskim stylu

2010-10-19 2:00

Ona, zawodowa tłumaczka, wychowała się na krakowskim osiedlu. On, rodowity Węgier, w Krakowie rozkręcił firmę oferującą suplementy diety. 270-metrowy dom, który zbudowali na krakowskim Podgórzu, urządzili w stylu angielskim, choć inspirowały ich też wnętrza w stylu art déco i przedwojenne mieszczańskie wille. Wnętrza domu są zdomninowane przez dwa kolory: biel i czerń.

Największym komplementem, jaki Noemi Berta usłyszała na temat urządzonego domu, było stwierdzenie, że wnętrza są po skandynawsku lekkie, przestronne i jasne, a aranżacja wnętrz dopracowana w angielskim stylu. I jeszcze, że prawdziwą sztuką jest cytowanie stylów, a nie kopiowanie ich. Wtedy poczuła się spełniona i smutna. Smutna, że urządzanie stylowego domu, jej wielka przygoda, dobiegło końca. Chyba że... Może jeszcze jakieś mieszkanie w kamienicy przy krakowskim rynku? - Noemi uśmiecha się do zakochanego w niej męża Zoltana. On wie, że żona uwielbia centrum Krakowa. Pewnie wystarczyłaby jej przybudówka nad Sukiennicami - żartuje. Na razie celebrują każdą chwilę spędzaną w białym domu na Podgórzu.

Projekt i styl wnętrz

Plan urządzenia wnętrz od początku był jasny: lata podróży, kompletowania albumów i zagranicznych magazynów wnętrzarskich, prezentujących stylowe realizacje, sprawiły, że mieszkańcy podeszli do tematu z otwartymi głowami - wspomina Agnieszka Cupryś-Wilk, architektka wnętrza. Dom miał być biało-czarny. Z czasem architektom (Agnieszka pracuje z mężem Markiem) udało się namówić Noemi na pomalowanie wnętrz w odcieniu jasnego beżu. Wsparł ich Zoltan, który obawiał się, że dom zmieni się w ascetyczną świątynię, gdzie nie sposób poczuć się swojsko. Noemi była (i jest) zakochana w willach z Osiedla Oficerskiego i zabudowań ulicy Wyspiańskiego oraz pl. Axentowicza. Miała 20 lat, gdy do jednej z takich willi zaprosiła ją ówczesna przyjaciółka Amerykanka. Do dziś pamięta tamten zapach lilii i blask świec, obrazy francuskich impresjonistów na ścianach. W domu przyjaciółki w ogóle nie było światła elektrycznego... Pięknie. Ale na to Zoltan nie zgodziłby się stuprocentowo.